piątek, 28 grudnia 2007

Święta

Pare dni przyjemnego i uzasadnionego lenistwa. Próbowania tego wszystkiego co ktoś miły raczył postawić na stole. Pare dni prawie przesadnej rodzinności i pogody ducha. To tak jakby czas się raczył na chwilkę zatrzymać albo zupełnie jakby to jakiś równoległy świat został otwarty przed nami. Na chwilę. Na krótką. Stanowczo za krótką. Jednak jest to dla nas wszystkich szansa, by wrócić do rzeczywistości w miarę bezboleśnie, bo bezboleśnie się nie da. Wielu z nas ten równoległy świat zaskoczył swoją bezpośredniością i szczerością. Wielu ludzi pamiętało o nas, kiedy nam mogło się wydawać to zupełnie niemożliwe.

Od wczoraj jakby przerwa od odpoczywania. Przed sylwestrem. Dla niektórych koniec tego co było i początek reszty swojego życia... Sylwester... Granica.
Ilość planów i wyzwań na Nowy Rok jest niepokojąco szeroka, ale nadzieja na zwycięstwo jest motorem, jest paliwem, które pozwala przeżyć kilka dni albo tygodni nowego roku jakby w innym stanie świadomości, chodząc metr ponad chodnikami.


Jednym słowem, dobry początek, ale reszta zależy tylko od zainteresowanych (od nas rzecz jasna :) ).

poniedziałek, 26 listopada 2007

Shadow

wtorek, 20 listopada 2007

Tęsknota to taka dziwna rzecz


Ostatnio bardzo intensywnie odczuwałem bliskość w relacji z moją Królewną. Godziny rozmów telefonicznych o wszystkim i o niczym, miliardy słodkich słów (tzw. budyniu) i te drobne uszczypliwości i te nieporozumienia. To tak esencja tych dni, w których poza tą relacją nie było wiele ciepłych i przyjemnych chwil. Później wspólny weekend pełen uczucia, ciepła i czułości.

Niedziela. Ona znowu wyjeżdżała. Jeszcze była obok mnie, ale ja już za Nią tęskniłem. To dziwnie liryczne uczucie, znane głównie z książek, ewentualnie z filmów.

Tęsknota.
Tęsknota za chwilami tak pięknymi, za ludźmi dla których warto ...

po prostu warto!

To jest nadzieja na następny dzień. To jest uczucie jednocześnie piękne i bolesne. Bo tęsknota za czymś co wróci to czysta nadzieja, nadzieja która prawdopodobnie w końcu znowu zmieni się rzeczywistość. Jest to napięcie, które kuje, które piecze. Ale to przyprawa, która każdemu z nas pozwala czuć i odczuwać pełnie to wszystko co jest między nami i to wszystko co przyniesie nam następny dzień.



Może i nie jesteśmy już tak fizycznie blisko, na wyciągnięcie ręki. Jednak duchowo prawie nigdy nie odchodzimy od siebie dalej niż na krok. It's a kind of magic.

Wtulone serca, wtulone dusze i tylko oczy tęsknią,
i brak tego bijącego z naszych ramion ciepła.


Tęsknota i Miłość

środa, 14 listopada 2007

Za dużo

Są taki dni w których nie widzisz większego sensu, sensu na nic.

Miliony myśli w mojej głowie, z milionów, ani jedna nie jest optymistyczna. Każda daje znać o sobie.
W takie dni, dni których jest często za dużo, trudno powstrzymać się od złości i przekleństw, każde napomnienie inny przepełnia czarę goryczy.

Na dnie i poniżej niego, nie chcesz tego, ale i też nie kontrolujesz tego.

W takie dni, rozumiem dlaczego tak wielu ludzi mnie skreśliło ze swojego życia i tak wiele postawiło na mnie krzyżyk, nie dając mi szans na życie lepsze od miernego - sam bym to zrobił.

W takie dni już nie pomagam im mnie skreślać, w takie dni sam podpisuję się po tymi deklaracjami i potem klaszczę wszystkim którzy zrobili to samo "dla mnie".

Bardzo trudne jest to wszystko dla mnie bo nie mogę obarczyć winą za to nikogo innego poza mną. To nie jest tak jak z moją kontuzją, że mogę to zwalić na God-a. Sam kreuję siebie, a że nie umiem... Bywa. Sam kreuję siebie samego, swoją psychikę i swoją twardość. A jak kreuje? Wszyscy widzą...

Za dużo dni, kiedy leżę twarzą w błocie, za dużo dni w których sensu brak, za dużo...

Za dużo by żyć, za mało by umrzeć...

piątek, 2 listopada 2007

Szaleni słońce chwytający w locie

Dylan Thomas

Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.


Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.

Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich wkroczy -
Bo nie rozszczepią słowami błyskawic -
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.

Cnotliwi, płacząc kiedy ich otoczy
Wspomnienie czynów w kruchym wieńcu sławy,
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.

Szaleni słońce chwytający w locie,
Wasz śpiew radosny by mu trenem łzawym;
Nie wchodźcie cicho do tej dobrej nocy.

Posępnym, którym śmierć oślepia oczy,
Niech wzrok się w blasku jak meteor pławi;
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.

Błogosławieństwem i klątwą niech broczy
Łza twoja, ojcze w niebie niełaskawym.
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy

środa, 31 października 2007

He understands it

Czasami nawet prawie-ateista ma potrzebę by się przeżegnać, a czasem nawet pomodlić. Kiedy nasi bliscy wybierają się w daleką podróż, czasem warto uśmiechnąć w stronę niebios, warto prawie sprzeniewierzyć się pewnym zasadom i naszej wierze.
Jeśli God istnieje i jest taki jakim go opisują, On zrozumie. Zrozumie naszą miłość do bliskich nam osób i spojrzy na naszą prośbę przychylnym okiem.

To jest znamienne i urocze, że emocje i uczucia do bliskich nam osób są w stanie choćby na chwilę zmienić dewota w ateistę, a ateistę w wierzącego człowieka. No cóż tak działa miłość, a z miłością nie godzi się polemizować (To nawet ja wiem :) ).

And if God exists, he understands it and us. Wierzę w to i dzisiaj modlę się za powroty.

poniedziałek, 22 października 2007

My

Wydaje mi się, że jesteśmy jak naczynia połączone. Nie dajemy sobie nawzajem upaść na dno, jedno drugiemu trzyma głowę tuż nad wodą, tak jak ratownik, nie pozwala utonąć. To coś na wzmiankę o czym jakoś tak dziwnie robi się na sercu i wywołuje to najbardziej górnolotne myśli, słów brakuje i język się plącze. To coś dla poznania czego warto poświęcić wiele, warto czekać, warto oddać to co najlepszego mamy w sobie, by poznać to i by być częścią czegoś tak pięknego i wzniosłego.

Oczywiście, bywają takie dni, a czasem nawet tygodnie kiedy nie potrafimy sobie pomóc i bycie razem nie rozwiązuje naszych problemów, które są gdzieś obok i nie dają nam wytchnienia. To trudne chwile. To chwile zwątpienia i bezradności. To chwile żalu i niepewności. Bo kiedy wszystko zawodzi, jest nam źle, a ból osoby bliskiej, któremu nie jesteśmy w stanie zaradzić, boli nas tak samo, często nawet bardziej.

Tak samo wiara, którą obdarowujemy i odbieramy od drugiej strony staje się motorem naszych działań, nawet jeśli nie do końca ufamy, że to jest coś obiektywne. To właśnie ta nuta 'nieobiektywizmu' jest także jakimś znakiem, znakiem, że ktoś jest tak blisko, że nawet powietrza między nami nie ma.

Bo my chcemy, by ta druga strona była zawsze uśmiechnięta, zawsze szczęśliwa i pełna wiary w siebie i ludzi. Bo my chcemy, by w jej życiu była szczypta porażek i tony zwycięstw. A my chcemy być "lekiem na całe zło i nadzieją na przyszły rok".





Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty.
To też nie diabeł rogaty.
Ani miłość kiedy jedno płacze
a drugie po nim skacze.
Miłość to żaden film w żadnym kinie
ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość - kiedy jedno spada w dół,
drugie ciągnie je ku górze.

HappySad - "Zanim Pójde"

:)

" I met a girl who sang the blues and I asked her for some happy news. But she just smiled and turned away."

środa, 17 października 2007

Chcę mieć trochę łatwiej

Być zwykłym facetem
Nie czuć tak wiele
Nie za często marzyć

By zdradzać
By kłamać
By uciec gdzieś
Umiłować wódkę
Jako drogę do raju

By umieć zapomnieć
W oka mgnieniu
Te wszystkie słowa
Te wszystkie twarze
By umieć obrócić się na pięcie
Wyjść
I trzasnąć mocno drzwiami
By po po prostu wszystkich
I wszystko
Pierd**lić!

Brak tarczy

Powiedz dlaczego nie mam znów tarczy
Każdy cios trafia mnie w serce
Choć nie każda ręka chce mi go zadać

Sam sobie chyba kopie mogiłę
Widocznie tak mam już
Widocznie tak jestem stworzony

Uduszony w swoim bólu
Opleciony swoimi zasadami
Swoimi pragnieniami
Tymi sami które nie powinny
Nawet muskać dorosłego faceta

Poukładane to życie
Umiłować dziś pragnę
By tylko te same porażki wciąż ponosić
Oddalić gdzieś w niebyt nowych ich zasób

By umierać w ten sam sposób
I nie czuć innych porażek posmaku
By nic nie zbierać
Po tym samym kółku wciąż biegać
Niczym chomik nie dobiec do mety ni razu

czwartek, 11 października 2007

Wyborencje

cytat:

Powiedzcie rodzicom, że mają iść na wybory (i sami idźcie, jeśli już możecie). Nic mnie nie obchodzi na kogo będą (będziecie) głosować, ale nie rozmawiam z ludźmi których 'w ogóle polityka nie obchodzi'. Takich wywozić się powinno za wschodnią granicę. Jak wam pies w przedpokoju kupę zrobi, to też was to nie obchodzi? A ktoś sprzątnąć musi, inaczej śmierdzi. Więc do wyborów, żeby chociaż wybrać kto tą kupę sprzątnie.


Nie wiem czy się z tym zgodzić czy nie, ale pomyśleć nad tym wypada.


...

wtorek, 9 października 2007

By tylko gorzej już nie było...

Bardzo mi jest przykro, że tak wygląda kampania wyborcza i w ogóle cała polityka nad Wisłą.

Żenada, to łagodne słowo lecz w miarę oddaje to wszystko co się dzieje wokół.

Trudno w ogóle się dziwić, że jak na razie więcej osób odchodzi od głosowania niż jest gotowych powrócić do tego obowiązku obywatelskiego (jak dla mnie to raczej przywilej). Ale dziwić się? Ludzie 2 lata temu mieli nadzieję, a dzisiaj już tej nadziei jest coraz mniej w nas. To przykre. Zawiedli nas i to wszyscy z góry na dół, wzdłuż i wszerz.

Coraz więcej ludzi traktuje wybory jak plebiscyt na najgorszą partię i polityka, wybierają gorsze zło. Ostatnio doszedłem do tego, że pójdę do wyborów (co nie miało miejsca w wyborach parlamentarnych w 2005, ale w prezydencji głosowałem "przeciw"), ale trudno mi wśród takiej miernoty politycznej coś wybrać. I nie mam tu na myśli talent polityków, bo tutaj akurat wielu nawet Roman pokazali w pewnym sensie klasę, ale chodzi o niedające się ukryć powody które nimi kierują. Ludzi to widzą i spuszczają głowy, Bóg to widzi i nie grzmi. A Polki i Polacy, tracą resztki nadziei na cud, bo szacunku dla parlamentarzystów to już raczej nie mają.

Dla mnie ta kampania jest już szczytem szczytów. Żałosne ściąganie wzorców z Zachodniej Europy i z USA, które ni jak się mają do Polski, ale niestety na Polaków działają. Dobrze wyuczona socjotechnika, we wszystkich partiach oprócz PSL-u, przynosi skutki, a mianowicie rodzą agresję między sympatykami poszczególnych partii. Przez tą socjotechnikę ludzie nie zauważają, że w większości mamy do czynienia z podobnymi poglądami, które z resztą dobierają sobie jak buty do reszty ubrania, byleby pasowało do aktualnych preferencji kochanego elektoratu.

Zastanawiam się czy gdybym był politykiem partii posiadającej tyle władzy co PiS to też bym używał wszystkich środków by udupić opozycję. To co ostatnio się zauważa jest trudne do niezauważenia. Szczególnie przemiła Prokuratura i CBA raczy nas miłymi niespodziankami, z szybkimi tłumaczeniami, że to nie ważne że jest Kampania Wyborcza, bo przecież te 2 tygodnie to najlepszy czas by rzucać podejrzenia, walnąć jakiś przypadkowy przeciek, albo najlepiej pokazać kilka przyjemny ustaw, np. zmniejszyć ceny usług notarialnych, np. czemu sprawdzają akurat teraz transakcje na rynku nieruchomości w Trójmieście, dlaczego to właśnie w kampanii pojawiły się najnowsze materiały ws doktora Garlickiego.
To mnie zastanawia.

Być może też bym taki był, być może inne partie opozycyjne też by używały takich metod, choć wątpię, bo kto jest na musiku by udowodnić że jest się Prawem i Sprawiedliwością?

Druga sprawa to kampania zorientowana na 'odwalenie wszystkich oprócz nas' w wykonaniu rządzących i tutaj muszę przyznać, chcą nie chcąc reszta stawki (i znowu oprócz grzecznego PSL-u ) musiała i może nawet chciała się włączyć w śmieszną grę. Ale jak reality show, to podoba się ludziom, więc Jarek rozdał karty, które zna i umie nimi grać i reszta gra. Coś pięknego, to możliwe że jest inteligencja naszego premiera, ale na pewno jest pięknym zagraniem dla ludzi którzy interesują się gierkami politycznymi, bo cóż gracz z niego dobry.
Ale dobrych graczy którzy mimo że nigdy nie będą miały dobrych kart dobrze sobie radzą jest więcej i nie przypadek że są to byli koalicjanci (Andrzej i Roman).

Z drugiej strony mniejsze niedorajdy (LiD) i super niedorajdy w walce politycznej (PO), to co oni mają karty to już powinni dawno dyktować warunki, a dyktują? Nie!


...ciąg dalszy nastąpi...

Ból może przemienić się w moc

Przyjaciele pytają wojownika światła, skąd czerpie energię. "Od ukrytego wroga" - odpowiada. Pytają, kim jest ten wróg. "To ktoś, kogo nie możemy ukarać". Jakiś dzieciak, który pobił go w dzieciństwie, ukochana, która porzuciła go, gdy miał jedenaście lat, nauczyciel, który wymyślał mu od głupców. W chwilach słabości wojownik przypomina sobie, że nie miał jeszcze sposobności, by wykazać się odwagą. Nie planuje zemsty, bowiem ukryty wróg nie należy już do jego świata. Myśli jedynie o uzyskaniu takiej sprawności, żeby wieści o jego wyczynach obiegły cały świat i dotarły do uszu tego, kto w przeszłości go zranił. Ból może przemienić się w moc.


Paulo COELHO "Podręcznik wojownika światła", s.97

poniedziałek, 8 października 2007

Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, odwrócić kartę i zaczynać na nowo.

Tak jak każdy gram konserwantów odkłada się w naszym ciele.
Tak w naszym życiu odkładają sie rzeczy dla nas przykre i często bolesne.
Nie musimy mówić już o nich. Nie musimy pisać otwartym czy 'zamkniętym' tekstem. To gdzieś tam jest i zawsze już będzie.

Życia nie obchodzi czy zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawy.
Nie jesteśmy lepsi tylko dlatego.

Konserwanty są z nami i pewnie już na zawsze będą, będą się odkładać i będą gdzieś tam terkotać w naszych członkach, ale nie zabiorą nam życia jedną butelką czy garścią cukierków. Musimy się przyzwyczaić, że one gdzieś tam są i czujemy je czasem.
Tak w naszym sercu i duszy pełno jest pełno odkładających się złogów, lecz i konserwanty i te złogi z duszy, nie sprawiają, że giniemy, ale czasem jest nam trochę trudniej, trochę smutniej.

Źle jest człowiekowi, który po ciosie długo nie wstaje, za długo leży. Blizny zostają, ale uśmiech mimo że może mniej śmiały, znowu szybko kogoś powinien ucieszyć.

Po każdym dniu trzeba postawić kropkę, odwrócić kartę i zaczynać na nowo. - Phil Bosmans

Uświniony

Świnia
Czuję się świnią
Czuję się kimś
Kim nie warto być
Ot co

Ktoś nie zapytał
Sam podjął decyzję
Zrobił ze mnie świnię
Choć dopiero dziś to wiem
Umknęło to gdzieś mojej jaźni
Tak jak umknęło osobie mi bliskiej
Nie zauważyła tego
Zgubiła sens mojej myśli

Ja zawsze uciekałem
Inny być chciałem
Może za dużo myślałem
Może za cicho krzyczałem

Zły
Smutny
Rozgoryczony
Kochać, już wiem to
Nie znaczy rozumieć

Może się zmienić
Skoro nikt nie rozumie
Może stać się jak wszyscy
Może to oni są dobrzy i silni
Już nie przypadkiem
Ale świadomie
Nie walczyć
Stać się wielką świnią
Uświnić się pokornie

Na dziś jedyne co muszę
To schować tą myśl głęboko
Schować i przemilczeć
Zapomnieć?
To byłoby zbyt proste...
Można walczyć z wiatrakami
Można od nich dostać chłoste

czwartek, 27 września 2007

Żyje, choć nie czuję w sobie takiej potrzeby


Uspokój się
Przestań już drżeć
To nic nie daje
Dobrze to wiesz

Opublikuj dzisiaj twój zgon
Bo przecież na dziś jesteś martwy
Co będzie jutro?
Kto wie?

Popierasz życie
A dzisiaj
Nie wstałeś
Nie zbudziłeś się
Przycisk reset
Kilometry od twych rąk

Pokornie stuliłeś się
W tym co nie jest widoczne
O czym prawie nikt nie wie
Na zewnątrz zdrowy
Cały
Gotów by żyć

Trzęsiesz się
Poobijany
Stulony
Na poły żywy
Na poły martwy

Nie wiesz co o tym myśleć
Chciałbyś nie myśleć wcale
Umrzeć nie jest wcale lepiej niż żyć

środa, 19 września 2007

Poboli i przestanie

Czasem w życiu nie jesteśmy w stanie uniknąć uderzeń. Pojawiają się wtedy guzy, siniaki, zadrapania. Niemniej jednak ciało w końcu podlega działaniu procesu leczenia.

Tak psychika często jest w stanie uleczyć duszę i uspokoić emocje.

Nieźle mnie "pohuśtało", ale "guz" szybko znika. Związek przetrwał burzę, z nadzieją, że następną też przetrwa, a rany się zasklepią -> istota związków -> istota życia.

wtorek, 18 września 2007

Opowieść o ludziach pełnosprawnych duchem

Często bywa tak, że człowiek nie docenia tego co ma, nie docenia tego że żyje, że oddycha, że chodzi, że słyszy, że mówi. Nie docenia tego, że ma rodzinę, przyjaciół, kolegów, słowem ludzi dla których znaczy wiele i jest częścią ich życia.

Pomija nadchodzący dzień, gdyż nie widzi sensu ...

Nie widzi drogi, kierunku w którym mógłby pójść ...

Oto dwa krótkie filmy o ludziach niewidomych (ale nie ślepych!). Niektórzy z nich nigdy nie widzieli nieba, nie widzieli zieleni traw. Żaden z tych ludzi nie poddał się życiu, płynie pod prąd na przeciw swojemu kalectwu i niedoskonałościom.




Wielu z nie zauważa piękna i perspektyw. Zamknięci w sarkofagach własnych barier, własnych lęków i niedociągnięć. To co mało ważne, często przesłania nam rzeczy piękne i radosne.

Jak często nie zauważamy zieleni drzew, pejzażu nieba czy obrazu zachodzącego słońca?

Jak często nie czujemy słodkości chleba, wonności kwiatów czy smaku poranka?

Obwiniamy siebie i innych za to, że nasze życie jest NA NIE.



Trzeba zdobywać każdy następny dzień, bo nie wiadomo co będzie za następnym zakrętem, nie wiadomo co nas spotka następnego dnia, następnej godziny.

Nie czekajmy z chwaleniem dnia, aż do zachodu słońca!

Cieszmy się tym co mamy, radośnie i z nadzieją że jutro nie będziemy mieć mniej niż dzisiejszego ranka.

A jeśli nawet jutro stanie się coś przykre, coś co sprawi że będzie jeszcze trudniej, to trzeba będzie ... zdobywać nowy dzień, aż do utraty tchu, do ostatniej kropli krwi.

"Pragnę zwyciężyć, lecz jeśli nie będę mógł zwyciężyć, niech będę dzielny w swym wysiłku." - /słowa przysięgi olimpijskiej Special Olympics/


PS. Jeśli Bóg jednak istnieje, pragnę mu podziękować za to, że dając mi zobaczyć krótki fragment filmu opowiadającego o kobiecie radzącej sobie z życiem, bez możliwości odbierania go wzrokiem, dał mi możliwość zauważania tego i refleksji nad sobą i naturą ludzką.
PS2. No ja już dziękuję, to jeszcze za niedzielną bramke bym podziękował :D.

niedziela, 9 września 2007

Wynik 2:2

Co tu dużo mówić. Szczęście.

Niby nam zabrano 2 punkty z 3, które mieliśmy (Biało-Czerwoni rzecz jasna) schodząc na przerwę. Ale i ten jeden punkcik cieszy jak diabli.

Bramka Krzynówka? Coś pięknego! Zresztą każda z czterech bramek tego meczu miała coś w sobie, a jedynie Cristiano Ronaldo wie jak udało mu się strzelić tą bramkę.

W ostatecznym rozrachunku ten jeden punkcik daje nam względny spokój i dużo nadziei na zakwalifikowanie się pierwszy raz w historii do ME.


Ostatnie minuty, te 6, tuż po strzeleniu gola na 2:2 spędziłem przy radiu (tv odmówił współpracy - przejął się biedaczek :P). Jak to jest, że słuchając relacji w radiu tak wiele jest zdenerwowania. Dużo więcej niż przy oglądaniu meczu w tv. Pewnie to kwestia niewystarczających bodźców, które do nas docierają. Wiem jedno, emocji nie zabrakło!!! :)
Jakie to miłe, znów cieszyć się piękną i pełną poświęceń grą reprezentacji PL.

wtorek, 4 września 2007

Choroby cywilizacyjne już nad Wisłą

No cóż życie samo nasuwa tematy.

Dzisiaj właśnie obejrzałem program/dokument w tv (sam jestem trochę uzależniony od tv) o gościu, Angliku (to wydaje mi się też pomocna wiadomość), który ma 36 lat. Ale wiek nie był jego problemem, ale styl życia. Dużo "śmieciowego żarcia", systematyczne dawki alkoholu i brak ruchu. Miał oczywiście parę kilogramów nadwagi, ale się tym w ogóle nie przejmował, w przeszłości był wysportowany i uprawiał wiele sportów (ale przeszłość to przeszłość, a 'today is today'), teraz jednak w wieku o zgrozo 36 lat (sic!) groził mu zawał serca i inne powikłania.
Ale powiem szczerze człowiek, ten wyglądał dość zdrowo jak dla mnie i nie zauważyłem tykającej w jego wnętrzu bomby. Jednak gdy zaprezentowali dowody (zdjęcia swojego serca i wątroby, a także badania na płodność) zarówno ja, jak i on sam uświadomił sobie (dopiero wtedy!), że może zapłacić za to wszystko czego zaniedbał najpierw zdrowiem, a w końcu nawet swoim życiem. Rozpłakał się jak mały chłopczyk. Płakał i marzył tylko o jednym, by być dla swojej rodziny (żony i 5 letniego dziecka), a oni marzyli o tym samym.



No cóż to daje do myślenia! Anglicy robią się bardziej amerykańscy, a my Polacy robimy się bardziej zachodni. Siedzimy przy komputerach w domu i pracy, siedzimy przy naszych kochanych telewizorach i często po swoich obowiązkowych zajęciach dnia codziennego czujemy się zmęczeni i usprawiedliwieni, że nie ćwiczymy. Wszędzie zaczynamy jeździć samochodami, a winda staje nam się do życia koniecznie potrzebna.

Człowiek ten o którym był ten program zmienił swoje życie i to dość dobrze, całkiem w amerykańskim systemie ("od zera do bohatera") i teraz pożyje dłużej, nauczy swoje dziecko ruchu i nacieszy się swoimi wnukami. Ale wielu moich starszych znajomych i członków mojej rodziny jeszcze nikt nie przywalił z całej siły transparentem z napisem: "co ty robisz ?!?" albo "to droga do ni kąd". A oni też powinni zrozumieć, że to także dotyczy ich, a nie tylko ludzików na małym ekranie!

"Otyłość sprzyja rozwojowi takich chorób jak:
  • cukrzyca,
  • nadciśnienie tętnicze,
  • choroba niedokrwienna serca,
  • kamica pęcherzyka żółciowego,
  • zmiany zwyrodnieniowe układu kostno- stawowego,
  • nowotwory, u kobiet – rak piersi, macicy, u mężczyzn – rak prostaty, odbytu."

Tak więc idźmy wszyscy przepłynąć kilka baseników dla nas samych i dla naszych bliskich!!!


niedziela, 2 września 2007

Sezon rozpoczęty

Trzy dni temu myślałem, że sezon się dla mnie skończył. Skończył się zanim się miał szansę zacząć. Dokuśtykałem ledwo do domu i oznajmiłem to ojcu. Potem zszedłem na dół do sklepu i kupiłem na co tylko miałem ochotę, nie zapominając o piwie by godziwie "uczcić" zakończenie sezonu.

Rozpacz.

Dwa dni później już bez wykonywania jakiekolwiek wysiłku zaczęło boleć. Nie wytrzymałem! Wgrałem Comę do mojego odtwarzacza mp3 i wybiegłem z domu. Zapragnąłem wbić klina klinem. Albo niech mnie rozłoży do końca, albo niech pozwoli dalej grać - pomyślałem. Biegłem w morderczym tempie. Zero rozgrzewki, po prostu bieg do utraty tchu i wyrzucałem Bogu jak on może znowu mi to robić. Wygląda to tak jakby on trzymał moją laleczkę voodoo w ręce i wbijał w nią igiełki. Raz tu raz tam. Raz głębiej, raz tak se... . No cóż przyjemności brak, ale wydaje mi się tylko z mojej strony.

Ten bieg zaowocował obietnicą, że nigdy już nie wejdę do kościoła.


Mimo to dzisiaj wyjechałem na mecz. Zainaugurowałem sezon 15 ostatnimi minutami i nawet mogłem strzelić bramkę, i nie dam sobie odebrać tych 15 minut w następnym meczu!


PS. przestań już wbijać tych igiełek God, Hiobem nie jestem! a poza tym to mnie wcale nie śmieszy


autor: Dżem - "Jak w dominie"

Straciłem pracę - wylali mnie dziś
w lodówce przeciąg hula
Jak w dominie seria nieszczęść i klęsk
a w dodatku znowu pękła rura
w dodatku znowu pękła rura

Czy nie za dużo tych zmartwień i trosk
jak na jednego człowieka
Jak w dominie seria nieszczęść i klęsk
I jeszcze Ty, dlaczego nie czekasz
I jeszcze Ty, dlaczego nie czekasz

Dlaczego jednym wszystko idzie jak z nut
a innym jak po grudzie
Powiedz, czemu ten cały bagaż trosk
tak nierówno, nierówno dzieli los
Nierówno dzieli los między ludzi

Dlaczego innym idzie jak z nut
a u mnie jak po grudzie
To nie ważne, wypiję piwa łyk
no i nic już nie, nie obchodzi mnie
nic już nie, nie, nie obchodzi mnie
no i nic, nic już nie, nie obchodzi mnie
nic już nie, nie obchodzi, nie!

'papierów na życie' brak

To takie dziwne. Mam teraz przeuroczą dziewczynę, która mimo że mieszka na drugim końcu Polski jestem dla mnie źródłem radości, ciepła i wiele inny dobrych uczuć. I fajne jest też to, że Ona także może o mnie to samo powiedzieć. Ale to jaki jestem często nie pozwala mi patrzeć na naszą przyszłość z optymizmem.

Niedostosowany. Strachliwy. Nerwowy. Leniwy. Jednym słowem nie mam "papierów na życie".
Na życie w ogóle. A co dopiero na dzielenie życia z drugą osobą.

Ostatnio przeżyłem najpiękniejsze wakacje w swoim życiu. Głównie dzięki Niej, dzięki obecności obok mnie osoby mi bardzo bliskiej. Ale pamiętam, że były także (choć było ich bardzo mało) chwile przykre, ale wiązały się one tylko i wyłącznie z jednego faktu, gdy któreś z nas brało się za rozpatrywanie przyszłości. Przyszłości trudnej i trudnej do przewidzenia, głownie właśnie z trudnego oblicza związku na odległość i związku ludzi troszeczkę innych, trudnych i po wielu przejściach i doświadczeniach.

sobota, 1 września 2007

No cóż zaczynam blogować

Tysiące razy podchodziłem do tematu mojego blogowania z myślą "byłoby warto", albo "to dość ciekawe". Nie było jednak tej kropki nad i. Czemu? Sam do końca nie wiem. Ale na te wszystkie pytania szukam odpowiedzi i mam na nie całe (bardzo długie/za krótkie) życie.


"Nail in my hand, from my creator.
You gave me life now, show me how to live."
autor: Audioslave - 'Show me how to Live'