poniedziałek, 26 listopada 2007

Shadow

wtorek, 20 listopada 2007

Tęsknota to taka dziwna rzecz


Ostatnio bardzo intensywnie odczuwałem bliskość w relacji z moją Królewną. Godziny rozmów telefonicznych o wszystkim i o niczym, miliardy słodkich słów (tzw. budyniu) i te drobne uszczypliwości i te nieporozumienia. To tak esencja tych dni, w których poza tą relacją nie było wiele ciepłych i przyjemnych chwil. Później wspólny weekend pełen uczucia, ciepła i czułości.

Niedziela. Ona znowu wyjeżdżała. Jeszcze była obok mnie, ale ja już za Nią tęskniłem. To dziwnie liryczne uczucie, znane głównie z książek, ewentualnie z filmów.

Tęsknota.
Tęsknota za chwilami tak pięknymi, za ludźmi dla których warto ...

po prostu warto!

To jest nadzieja na następny dzień. To jest uczucie jednocześnie piękne i bolesne. Bo tęsknota za czymś co wróci to czysta nadzieja, nadzieja która prawdopodobnie w końcu znowu zmieni się rzeczywistość. Jest to napięcie, które kuje, które piecze. Ale to przyprawa, która każdemu z nas pozwala czuć i odczuwać pełnie to wszystko co jest między nami i to wszystko co przyniesie nam następny dzień.



Może i nie jesteśmy już tak fizycznie blisko, na wyciągnięcie ręki. Jednak duchowo prawie nigdy nie odchodzimy od siebie dalej niż na krok. It's a kind of magic.

Wtulone serca, wtulone dusze i tylko oczy tęsknią,
i brak tego bijącego z naszych ramion ciepła.


Tęsknota i Miłość

środa, 14 listopada 2007

Za dużo

Są taki dni w których nie widzisz większego sensu, sensu na nic.

Miliony myśli w mojej głowie, z milionów, ani jedna nie jest optymistyczna. Każda daje znać o sobie.
W takie dni, dni których jest często za dużo, trudno powstrzymać się od złości i przekleństw, każde napomnienie inny przepełnia czarę goryczy.

Na dnie i poniżej niego, nie chcesz tego, ale i też nie kontrolujesz tego.

W takie dni, rozumiem dlaczego tak wielu ludzi mnie skreśliło ze swojego życia i tak wiele postawiło na mnie krzyżyk, nie dając mi szans na życie lepsze od miernego - sam bym to zrobił.

W takie dni już nie pomagam im mnie skreślać, w takie dni sam podpisuję się po tymi deklaracjami i potem klaszczę wszystkim którzy zrobili to samo "dla mnie".

Bardzo trudne jest to wszystko dla mnie bo nie mogę obarczyć winą za to nikogo innego poza mną. To nie jest tak jak z moją kontuzją, że mogę to zwalić na God-a. Sam kreuję siebie, a że nie umiem... Bywa. Sam kreuję siebie samego, swoją psychikę i swoją twardość. A jak kreuje? Wszyscy widzą...

Za dużo dni, kiedy leżę twarzą w błocie, za dużo dni w których sensu brak, za dużo...

Za dużo by żyć, za mało by umrzeć...

piątek, 2 listopada 2007

Szaleni słońce chwytający w locie

Dylan Thomas

Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.


Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy,
Starość u kresu dnia niech płonie, krwawi;
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy.

Mędrcy, choć wiedzą, że ciemność w nich wkroczy -
Bo nie rozszczepią słowami błyskawic -
Nie wchodzą cicho do tej dobrej nocy.

Cnotliwi, płacząc kiedy ich otoczy
Wspomnienie czynów w kruchym wieńcu sławy,
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.

Szaleni słońce chwytający w locie,
Wasz śpiew radosny by mu trenem łzawym;
Nie wchodźcie cicho do tej dobrej nocy.

Posępnym, którym śmierć oślepia oczy,
Niech wzrok się w blasku jak meteor pławi;
Niech się buntują, gdy światło się mroczy.

Błogosławieństwem i klątwą niech broczy
Łza twoja, ojcze w niebie niełaskawym.
Nie wchodź łagodnie do tej dobrej nocy.
Buntuj się, buntuj, gdy światło się mroczy