sobota, 13 grudnia 2008

Validation

wtorek, 2 grudnia 2008

100 POST !

Setny wpis na moim blogu:


Dzisiaj poszedłem oddać strój roboczy do mojej pracy z którą wczoraj się rozstałem. To było dziwne przeżycie, mimo że już wiele razy rozstawałem się z pracą.



W drodze powrotnej, uświadomiłem sobie, że w sumie zawczasu odciąłem się od tych ludzi, których lubiłem, z którymi tam pracowałem. Nie wziąłem ani jednego numeru telefonu, ani jednego numeru gg, nie ma mnie na Nasze Klasie.
Nie wiem czy to dobrze czy to źle. Nie ma na to pytanie zero-jedynkowej odpowiedzi. Było mi trochę smutno.

Sam się zamknąłem bardzo tego roku, ale inni jakoś nie mają chęci by mocniej zapukać. A ja już nie staram się aż tak, żeby nabrali tych chęci. Po tym względem jest albo silniejszy, albo słabszy, to zależy od punktu widzenia. Ale na pewno jest już bardzo nieufny.

PS.
Dzisiaj napisałem setny post na tym blogu. Na pewno będą następne, ale nie wiem czy kolejny jubileusz będzie. Specjalne podziękowania dla Havy, która zainspirowała mnie do założenia tego blogu, który dawał, daje i będzie mi dawał możliwość wytchnienia, wyrzy*gania tego co mnie trapi i boli.


A tu coś na wesołość :D

niedziela, 30 listopada 2008

American Beauty

W dobie kryzysu ekonomicznego w USA, film o ludziach z USA, choć nie tylko z USA.



od 4:09 - ciekawa puenta
I tak od wspomnienia piosenki, do wspomnienia filmu, do wspomnienia historii, do puenty, do przemyśleń.

wtorek, 25 listopada 2008

Do poczytania i do przemyślenia: link

poniedziałek, 24 listopada 2008

Umorusany tym światem

Chcę znów wierzyć w ludzkość
Chcę znów poznać przyjaźń
Chce uwierzyć w miłość taką
Która jest słodkim lekiem na trywialne trwanie

Umorusany tym całym światem
Chcę znowu poczuć lekkość
Płynąć przez życie w tempie życia, nie śmierci
Ufać znowu ludziom
I czasem skakać z radości
Czasem uśmiechać się do siebie
Tak głupio, ale przecież czasem każdy tak robi
Założyć znowu wpół różowe okulary
By zaznać jeszcze trochę światła

Może już nie chcę
Może już nie potrafię
Może tak jest lepiej
Może lepiej znać całą prawdę
Może, choć prawda nie koi
Prawda nie słodzi
Prawda jest po prostu prawdą.

Jestem Silny


"Jedno już wiem, jestem silny

Jedno już wiem, wytrzymam to

Jedno już wiem, jestem silny tak

I tylko czasem tracę coś"



PS.
Boże, to był kolejny celny strzał, ale musisz się bardziej postarać. Ja cięgle stoję, choćby żeby ci się głupio zrobiło! Ale i tak gratuluje.

No to popracujmy trochę...

niedziela, 23 listopada 2008

środa, 19 listopada 2008

Haha hihi


haha hihi dzień za dniem życie daje w dupę mi
haha hihi zaczyna mi się już to powoli nudzić
haha hihi ależ to jest głupi wierszyk


życie jest piękne, nie dajcie sobie mówić że nie jest
dajcie sobie wmówić że jest
czasem przyjemnie jest uwierzyć w takie bzdury
mimo że z wysokiego konia spaść, to nijaka przyjemność

środa, 12 listopada 2008

Czytajmy dzieciom bajki


Ten świat rani, tak bardzo, aż do krwi. Dzieciom rodzice pokazuję w dobrej wierze świat, przez jakiś kolor okularów, mnie czy bardziej skłaniające się do różu. Udają, że jest lepiej niż jest, aby tylko uchronić je przed bólem i rozczarowaniem. Aby świat był takim z filmów Walta Disneya, a nie taki jak jest. Potem te same dzieci dorastają, dostają w dupę na każdym kroku. Świat nie jest taki, a Przyjaźń, Miłość i inne uczucia nie są takie proste. Ludzie często kłamią, czasem sami o tym nie wiedząc. Ludzie prowadzą pewną grę z innym, w pracy, w domu, w małżeństwie czy nawet w rodzicielstwie. Ustawiczna gra, w której po prostu liczy się czysty zysk, często nie wyrażony w pieniądzach jednak. Ludzie chcą po prostu wygodnie żyć, prawda jest pewnie stworzona dla głupców.

Najzabawniejsze i urocze jest to, że najbardziej kochamy świat w którym (Jeszcze) nie wiedzieliśmy całej prawdy, tak łatwy i przyjemny, w którym Wiara, Nadzieja i Miłość jest na każdym kroku. Taki świat z bajek czy odjazdów narkotykowych, taki świat wtedy kiedy czujemy się kochani przez nasze rodziny, Przyjaciół i partnerów.

Życie ogólnie jest trudne i zazwyczaj brutalne. Zawsze, jednak, można poczytać jakąś z wielu bajek, gdzie zawsze zwycięża dobro i przegrywa zło. Zagłębić się w idee, dzięki, którym nasi bliscy starają się nas chronić przed światem. Dzięki nim także (bliskim i ideom) później zauważamy różnice i jednocześnie boli nas ta różnica, jednocześnie także staramy się być choć ciut lepsi od tego świata.

niedziela, 2 listopada 2008

"Trzeba to gówniane życie popchnąć dalej"

Już wiem dlaczego tak szybko się poddawałem. Im dalej w las tym ciemniej. Im dłużej pozostaję nad kreską życia, walczę o jakieś malutkie i większe cele tym bardziej życie, ludzie i mój własny organizm stara się przeszkadzać. Wzmaga się wiatr, wzmaga się burza. Nogi, ręce, zęby, serce odmawiają posłuszeństwa.

A ja pragnę codziennie zagłębiać się w tym co robię, nie zważać na to, że życie kopie. To już tydzień. Dokładam dzień do dnia i żyję tak jakoś po prostu. Swoje malutkie cele realizuje. Wczoraj w piątek w końcu byłem na basenie, choć wahałem się bo noga, ale poszedłem i byłem tam. W środę biegałem mimo bólu, musiałem się kilka razy zatrzymywać. Codziennie ćwiczę brzuszki, bym już nie musiał cierpieć z powodu wyskakującego dysku. Chodzę do pracy, a przed pracą staram się trochę podgonić z projektami. Uczę się php i różnych innych rzeczy. Jeszcze nie jest doskonale. Ale wiem, że "Nie otworzysz drzwi dopóki nie otworzysz zasuw". Krok po kroku. Dzisiaj upadek, dzisiaj powstanie.

A, że już praktycznie sam?... widocznie tak było mi pisane...Ostatni gasi za sobą światło.

"WSZYSTKO SIĘ ZMIENIA ;-)"



Ta piosenka była słuchana przeze mnie chyba z 500 razy w tym tygodniu i kiedy tylko nic mi się nie chciało odsłuchiwałem ją jeszcze raz i tak w kółko, i wracały siły, wiedziałem, że muszę. Czuję się bardzo samotny, ale dam z sobie z tym radę. Jeszcze nie czas na mnie. To nie moja godzina. Tylko drzewa powinny umierać stojąc.

Grammatik - Nie ma skróconych dróg


PS.
Mam nadzieję, że śmierć przyjdzie po mnie szybko, ale pragnę do tego czasu iść w stronę słońca, po prostu iść i się zbliżać do swoich celów, każdego dnia choćby ich mi nie było dane zdobyć, iść i kochać tą nadzieję z którą idę i szanować siebie ze te dni w których będę szedł nawet bez tej nadziei i wiary.

niedziela, 26 października 2008

Najpiękniejszy cytat o Przyjaźni

"Nie ten przyjaciel co w pogodnej chwili swą życzliwością. życie ci umili. Lecz ten co w klęsce, samotnej godzinie, sztandar miłości nad głową rozwinie."

sobota, 25 października 2008

poniedziałek, 13 października 2008

Czasami

Czasami nie wypowiadamy słów,
bo te tak bardzo tną i bolą
drugą osobę

Czasami nie słyszymy pewnych słów,
bo ktoś boi się nas zranić
powalić nas słowem

Nie mówimy więc nic
albo staramy się mówić nie wiele
Bo tak wygodniej
Bo tak o niebo łatwiej

niedziela, 12 października 2008

God bless the music (powrót do przeszłości)

Bezgraniczna podróż w przeszłość, kierowana tylko powiązanymi jako 'Podobne' klipami.

God bless the music.

In vino veritas. In Moldavian wino (półsłodkie) veritas :P

Te klimaty robią na mnie wrażenie, nie wiem co teraz się gra, ale jakby się grało tylko takie kawałki to mój udział w dyskotekach byłby większy niż obecne zero ;)

I naszła mnie pewna myśl: "To pocieszające że jest do czego wracać!". Tak ogólnie i tak szczególnie rozumiana myśl :)













Już nie ufam



Już nie ufam


piątek, 10 października 2008

Urojenia


Czasami wkraczam w świat urojeń jaki chciałbym być. Widzę wtedy siebie jak już coś osiągnąłem, jednocześnie będąc sobą i jednocześnie będąc lepszym sobą. Taki Upgrade, nie wiadomo skąd, jak i gdzie. Bo przecież na codzień nie zmieniam się ani o jotę. Ale pomarzyć rzecz prosta, czasem motywująca, zawsze radosna.

Jesień


czwartek, 9 października 2008

środa, 8 października 2008

Moje ukojenie

Nie mogę się doczekać aż znowu rzucę się do przytulnego wyrka (łóżka). Do ciepłej przystani, w której czasem za dużo czasu spędzam. Ucieczka w słodycz cieplutkiej pościeli, jest nie tylko potrzebna do zdrowia i życia, jest też dla mnie uroczą ucieczką od każdej rzeczywistości, ale oczywiście głównie od smutnej.

Simpson Sen Sleep

Rzadko śni mi się coś nieprzyjemnego, jeszcze rzadziej koszmary, a nawet jak mi się śnią to szybko po przebudzeniu zapominam o nich w pędzie (już wtedy jestem gdzieś spóźniony). To pewnie jakich ukłon ze strony Istoty Wyższej, jakieś pole do wytchnienia, prawie jak Emocjonalny Raj, doskonały Raj.

Któż z nas nie lubi wytchnień... W czymkolwiek one by się nie wyrażały...

Ja lubię spać i oglądać telewizję, niby mało ambitnie, ale to jest moje wytchnienie, ja tak lubię. Do tego jeszcze muzyka, która potrafi zarówno ukoić jak i rozbudzić moje wnętrze.

Cudownych wytchnień życzę!

środa, 1 października 2008

Znam ludzi, którym w sercach zgasło,
lecz mówią: ciepło nam i jasno,
i bardzo kłamią, gdy się śmieją

Wiem jak ułożyć rysy twarzy
by smutku nikt nie zauważył.

Wisława Szymborska

wtorek, 30 września 2008

Dnia dziesiątego.


I były sobie dni
A było ich dziesięć
I pierwszy był smutny
I bardzo bolesny
Taka też była dni reszta
A ostatni z nich najsmutniejszy




Człowiek, z natury zawsze chce żyć wiecznie, a na pewno dłużej niż wytrzymają jego zapasy w lodówce. Jest naturalne, że życie ze świadomością egzekucji powoduje reakcje. Reakcje bardzo prostą, albo przez negację, albo przez walkę, tudzież przez ucieczkę. Życie nie jest proste. Ale przecież nie ma takie być.
Któż lubi tracić? Tracenie (oprócz dziewictwa w USA) nigdy nie będzie w modzie.
Czekanie na egzekucję, która niby ciągle gdzieś tam nad nami wisi, niby jednak co dnia udaje nam się ją odwlec. Lecz dzisiaj już nie dało się ni o jeden dzień odwlec. Samo życie i łza w oku. Smutek.

Co powiedzieć o roku, w którym tyle się traci? Czasem tylko przez odrzucenie negacji i przyjęcie rzeczywistości, czasem po prostu tracenie, kiedy 'coś' wypada nam z ręki. Jak nazwać taki rok? Czy czekać w ogóle na następny? Może tłumaczyć te wszystkie straty po kolei miłością. Za prawdę, ponoć, kto kocha ten nigdy nie traci.

Nie wiem. Nie mam pojęcia. Za 24 godziny już październik. Może to jest jakaś jutrzenka nadziei, nadziei, tej samej która jest matką głupich, ale w sumie przecież każda matka kocha swoje dzieci. Październik.. Listopad.. Grudzień..

Trudno jest być mi optymistą po tym wszystkim co dał mi ten rok od swojego początku, aż do tej chwili, ale mam nadzieję, że wszyscy są beze mnie bardziej szczęśliwi (choć w duszy pewnie tak nie myślę), a Maleńka już nigdy przeze mnie skrzywdzona nie będzie, bo płakała przeze mnie więcej niż przez wszystkich swoich mężczyzn.


A jutro wstanę, oczywiście hedonistycznie dosypiając ledwo zdążę na pierwsze wykłady i wytrzymam cały ich rządek, w czwartek będzie praca i meczyk w tv, w piątek studia, w sobotę i niedzielę praca, praca także w poniedziałek, w wtorek studia i już tydzień minął. I dobrze w końcu będzie jeszcze tysiąc następnych. W życiu piękne są tylko chwilę, trochę ich udało mi się zamknąć w butelce. Zostaną w mej pamięci. Melancholijnie będę przeglądał jak najlepszą książkę, w podziękowania, ale też w zażenowaniu że nie było tych chwil więcej...

Smutny i zniechęcony
Ale jednak ciągle (chyba) żyjący
Tomek

poniedziałek, 1 września 2008

Wykopany


Doprowadziłem do tego, że już każdy mógł i ciągle może w każdej chwili mnie wyrzucić do kosza. Dzisiaj wiem, że już każdy, no oprócz rodziny. Rodzina jest na mnie skazana :P .

Przyjaciele. Gdy nie walczę o ich uwagę, o ich przyjaźń, wyrzucają mnie bardzo szybko, zakopują i przydeptują mimochodem, zapominają. Ania się dziwi, że nie chcę nowych znajomości. Po co mi one? Nie potrafię się już tak zaangażować dla innej osoby i pewnie też nie chcę. Ludzie, to nie brzmi dumnie. Nie potrafię mieć ich w dupie, a oni potrafię mieć i to jest przykre. Tak jest w życiu. Przed lwem się cofają, a psa kopią. Ja zawsze byłem tym psem, który zawsze stara się być i stara się by nikt się na nim nie zawiódł. I mnie kopią albo odkopują, wykopują. To boli, bolało i zawsze będzie boleć.

Niestety nie użalam się nad sobą, niestety tylko opowiadam o swoich przemyśleniach, opowiadam o swoim życiu i porażkach, opowiadam swoją historię. Nie taką z literatury, nie jest wyrażona pięknymi słowami, nie skrywa wielu zwrotów akcji chyba. Nie jest napisana cedzoną polszczyzną, a raczej raczona przekleństwami w stosunku do samego siebie i kogoś nieokreślonego (może Boga), a na pewno w stosunku do samego życia . Prawie nigdy w stosunku do Nich.

Być dla kogoś wszystkim... bywały chwile i ludzie o których myślałem, że jestem dla nich może nie wszystkim, ale kimś bardzo ważnym, potem Ci sami ludzie odeszli z dnia na dzień. I jak mam się z tym czuć? Każdy chce kochać i każdy chce być kochany. Czy ja za wiele wymagam?

Do tej pory nigdy nie wątpiłem w Miłość i w Przyjaźń. I pewnie nie zwątpię. Ale wątpię, że coś takiego mi się jeszcze przydarzy w życiu. Z tymi wszystkimi ludźmi łączą mnie ogromy dobrych wspomnień i tego mi już nikt nie zabierze. Ale czy zaufam komuś jeszcze w taki sposób? Pewnie sam z siebie zapragnę do tego nie dopuścić. Nie jestem przecież masochistą...

"I nawet kiedy będę sam, nie zmienię się, to nie mój świat..."

czwartek, 28 sierpnia 2008

Złamał(a) się

Komentator sportowy nadaje relację z zawodów w piciu napoju narodowego.
- Proszę państwa na scenę wychodzi zawodnik francuski, będzie pił wino szklankami. I pierwsza, druga, ..., piąta i złamał się, złamał się zawodnik francuski.
- Ale teraz na scenę wchodzi zawodnik polski, będzie pił "Żytnią" butelkami, no i pierwsza, druga, ..., dziesiąta i złamał się, złamał się zawodnik polski.
- Ale już na scenę wychodzi główny faworyt zawodnik rosyjski, będzie pił bimber czerpakiem z wiadra. No i pierwszy czerpak, drugi, ..., piętnasty i złamał się, złamał się czerpak. Zawodnik rosyjski będzie pił bimber prosto z wiadra.


Humor dobry na wszystko, nic nas nie jest w stanie zaskoczyć kiedy mamy dowcip na każdą okazję...

wtorek, 26 sierpnia 2008

Zły

Nie chodzę do kościoła i jestem na niego zły i na Boga także = jestem ZŁYM człowiekim.

Po co to rozwijać? Przecież "Jaki koń jest każdy widzi"

Widać że jestem Złłłyyyymmm człowiekim, a do tego jeszcze wkurzonym i jest mi przykro.

wtorek, 15 lipca 2008

Urlop na życie




Codziennie mijamy dziesiątki, setki, a może nawet tysiące ludzi. Mijam i mam do nich wszystkich ograniczone zaufanie. Bo ludzi są różni, jedni lepsi, drudzy gorsi, ale najczęściej gorsi. W gąszczu ludzi naprawdę trudno znaleźć kogoś na tyle wartościowego by móc mu powierzyć całego siebie, ze swoimi słabościami, lękami, z żałosnymi 'smaczkami'. Klucz do Własnego Ja czasem trudno jest oddać drugiemu człowiekowi, który przecież łatwo może zdradzić nas. Trudno jest czasem nawet najbliżej rodzinie zwierzyć się z tego wszystkiego co nasz dotyka każdego dnia, z tego co nas boli i kuje, czegoś co jest powodem takie czy innego rujnowania naszego ciała i ducha.
Ja zawsze potrzebowałem kogoś takiego, takiego przyjaciela albo takiej partnerki, takiej osoby której ufałbym bezgranicznie. Uczony życiem, pewnie nie powinienem już w ogóle ufać, teraz już poniekąd nie zaufałbym nikomu w taki sposób.

Ale jest Ona. Jej ufam. Ufam Jej bezgranicznie. Zna mnie na wylot prawie.

Teraz jest tak dziwnie trochę. Nie wiadomo kim tak naprawdę dla siebie jesteśmy. Wiem, że jesteśmy dla siebie Przyjaciółmi - to jest pewne. Ale często wykraczamy poza ramy przyjaźni. Oficjalnie nie jesteśmy parą, rozstaliśmy się parę tygodni temu. Teraz ona zastanawia się czy chce drugi raz wchodzić do tej samej rzeki.

A ja?

Ja cieszę się, że ciągle jest. Odzywa się do mnie i dzwoni. Że mimo, że nie jesteśmy parą mogę się do Niej przytulić. Pewnie muszę komuś podziękować czy Bogu czy opaczności, dziękuje z całego serca.
Ona jest cudowna. Tak naprawdę tylko ona mnie rozumie, pewnie dlatego że tylko ona chce mnie zrozumieć. Między nami istnieje jedna bardzo ważna reguła - prawda i tylko prawda. Ta zasada jest trudna, ale chyba tylko na takiej zasadzie można coś budować. Trudna, nie dlatego, że trudno mówić prawdę, ale dlatego że prawda czasem jest trudna do przełknięcia, trudna do pogodzenia, ale prawda to zawsze prawda. Między nami zawsze była prawda i pewnie dlatego to co stworzyliśmy ciągle trwa mimo rozstania.

Ciągle jesteśmy dla siebie kimś wyjątkowym i ta relacji mimo że trudno ją jednocześnie określi i zakwalifikować jest także wyjątkowa. Ona sprawia że chcę być lepszy, gdy jestem przy Niej jestem lepszy i często robię rzeczy których zazwyczaj nie robię.

Ona znowu sprawiła, że cud poprzednich wakacji wrócił, znowu poczułem się wspaniale, można by powiedzieć w odcieniach tęczy. Ten tydzień to tak jakby 'urlop na życie'. Parę dni które dają nadzieję, że się kiedyś jeszcze powtórzą. Parę dni, które tak bardzo się różnią od ostatnio tak smutnej rzeczywistości. To jak łagodna bryza, w piękny słoneczny dzień, kiedy od tygodni padał ostry, zimny deszcz.

Jeszcze jeden jedyny dzień, jeszcze jedynie niecałe 20 godzin i ani godziny dłużej. Tak już bywa, w końcu urlop to urlop, widocznie tak być musi... Już mi jej brakuje... Bardzo bardzo Jej za te kilka cudownych dni dziękuje.

Nie wiem jak będzie po powrocie, ale wiem, że znowu mam co wspominać. I z tych wspomnień wycisnę tyle, żeby starczyło siły choćby na trwanie.



PS. dziękuje za otwarcie puszki ;)



środa, 9 lipca 2008

Po prostu gówniarz

Ona znowu płacze. Płacze przeze mnie, bo nie umiałem pohamować się z językiem. Mnie jest źle, bo niby słowa o miłości nie powinny ranić i powodować tylu łez. Jednak powodują. Przed chwilą myślałem że tak nie powinno być. Teraz już wiem, że byłem strasznie głupi i dziecinny. Jednym słowem gówniarz. Niby za poważny, niby za rozważny, a jednak cholerny gówniarz!

Kochać to znaczy czasem siedzieć cicho. Tak po prostu.

wtorek, 8 lipca 2008

Tylko na przekór

Na przekór sobie
Na przekór sobie samemu
I mimo że
Już może nigdy nie bedzie lepiej

Na przekór sobie
Sobie samemu
Przeżyję jeszcze rok
Może dwa, trzy
Napewno nie dotrwam czwartego

Spróbuje ukoić to wszystko
Snem, alkoholem i pracą
By żyć jeszcze
Choć odejść już dzisiaj
Byłoby o niebo łatwiej

A Niebo, które zawsze
Zawsze było na wyciągnięcie ręki
Dzisiaj jeszcze bardziej odległe
Płacze za mną
A może śmieje się ze mnie
Ten sam Bóg
Którego kiedyś kochałem
Albo pewnie tak mi się tylko zdawało

Ja stłamszony życiem
Straciłem odwagę by marzyć
Jednym słowem umarłem już prawie

Nie wiem dokąd zmierzać
Nie widzę celu i sensu żadnej podróży
Dostrzegam bezsensowność wszelkich zdarzeń

A ja Jeszcze potrafię kochać
Ludzi i świat ten cały
To jedno co mi jeszcze się ostało
Lecz to dla mnie znacząco za mało
Za mało

środa, 2 lipca 2008

Nadziei, wiary i sensu istnienia


Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje. Można wtedy powiedzieć: "W tym ciele żył kiedyś człowiek".


Paulo Coelho „Piąta góra”

poniedziałek, 30 czerwca 2008

Gdzieś daleko

A może gdzieś wyjechać
Gdzieś bardzo daleko
Choćby na drugie osiedle

Wyjechać samotnie
Po cichu jak złodziej
By już nikt nie musiał
Na mnie patrzeć krzywym okiem

Sam jak palec
Uwikłany we własną samotność
Nikogo nie krzywdzę
Nikomu nie wadzę
Nikt nie musi mnie żałować
Nikt dla mnie humoru nie traci

Sam
Tylko ja i czas
I moje myśli
Drwiny z siebie samego
I mój szary płaszcz

piątek, 27 czerwca 2008

Jeszcze nigdy tak bardzo nie zabrakło sił


Dziadku patrz na mnie. Jestem żałosny. Nie szanuję swojego życia. Jakoś trudno mi się odnaleźć w tym wszystkim co mnie otacza. Jest źle, jest bardzo niedobrze.
Czy to juz depresja? Nie, to poprost brak sensu.
Brak celu, który by nadał mojej drodzę znowu choć trochę sensu. Upokorzony przez własnego siebie. Tyle razy. Umorusany skrawkami tych wszystkich marzeń i złudzeń.

Jak trudno jest powstać, kiedy już tyle razy przyszło mi być w tej samej chwili. Tak strasznie potłuczony, cały we wstawaniu.

Należę do ludzi, którzy muszą mieć cel w życiu. Nie mogę żyć tak ot poprostu. Muszę mieć jaką siłę, która nadaje bieg mojemu życiu. Jakieś bariery, które chciałbym przebrnąć. Dzisiaj nic takiego już nie istnieje. Znowu wali się mój obraz mojego świata. Nie ma żadnego już punktu zaczepienia. Nie ma nadzei na kolejny rok.

Chciałbym usiąść w tym miejscu i już nie wychodzić tak jak jeden z bohaterów jednego z polskich filmów, wrosnąć na czas długi w tym samym miejscu. Znieruchomieć. I czekać tak na przyjście weny. Na przyjście czegoś co każe żyć, każde trwać, każe mi być. Uchylić okno, aby wpadło światło.

Przez tyle lat, nigdy nie przeżyłem takiego uczucia. Nigdy nie było tak, źle jak jest teraz. Nigdy w życiu nie straciłem tak wiele w jednym roku. Nigdy tak nie brakowało mi nadziei. Zawsze jak głupiec, jak Don Kichot walczyłem. Podnosiłem się jak dziecko po każdym upadku, brnąc znowu w tą samą rzekę, na przekór nieokiełznanego prądu.


Jeszcze nigdy tak bardzo nie zabrakło sił
Jeszcze nigdy tak bardzo nie zabrakło wiary
Brak celu i brak marzeń
Umrzeć czy żyć
Niestety
Coraz bardziej mi to jest obojętne




Myslovitz - Uciekinier

I znów mój duch połyka lęk
Jak martwy człowiek wchłaniam śmierć
Nie widzę nic, nie słyszę nic
Tracę puls i ciało swe
Na drodze krzyż zatrzymał mnie
Kazał mi żyć, pozwolił stać
Pozwolił iść, pozwolił mi być

To czerwień jest kolorem krwi
Maluje krwią na ciele mym
Wbijam gwóźdź głęboko tak
By poczuć siłę i poczuć strach
Dotknij mnie i powiedz mi
Pozwól mi iść i napisz krwią
Na ciele mym, że warto żyć

Stworzony by biec w pogoni za swoim dniem
Przed lękiem uciec chcę by dalej żyć

Stworzony by biec, nie może zatrzymać się
Na zawsze zostać chcę by dalej żyć
By dalej żyć

I znów mój duch połyka lęk
Jak martwy człowiek wchłaniam śmierć
Nie widzę nic, nie słyszę nic
Tracę puls i ciało swe

Chcę dalej żyć




poniedziałek, 23 czerwca 2008

Przecież w marzeniach miało być inaczej

Było łatwiej kiedy byłem Jej. Czekałem tylko kiedy znowu będziemy razem. Kiedy znowu będę żył, a nie tylko trwał w piep*nym maraźmie.

Teraz żałuję, że nie byłem częściej z Nią, a mogłem. Takie parodniowe wyjazdy do Niej przez całą długość Polski. 700 kilometrów, które czasem stawały się barierą, ale często nie powinny się stawać. Czuję żal, bo wiedząc że śmierć czeka na mnie prawie nieuchronnie, nie żyłem z całych sił. O zgrozo planując ostatni wyjazd musiałem dużo więcej przeciwności pokonać niż w wielu innych sytuacjach. A jednak przyjechałem. Mam żal do siebie, bo mogłem lepiej, mogłem bardziej się postarać. Mogłem być inny. Mogło być inaczej. Jednak nie potrafiłem zapobiec, w końcu przestała mnie kochać.

Wiele ostatnio przez siebie cierpieliśmy nawzajem. Ale ja nie chciałem by to się skończyło, starałem się, prosiłem by się jeszcze zastanowiła. Po każdym takim przykrym dniu przewracałem kartkę i starałem się żyć dniem dzisiajszym, zapomnieć, gdzieś zamaskować każdą z nowych ran. Ja chciałem, ale skoro wiem, że to było dla niej wszystko trudne... Nigdy nie chciałem by ktoś się przeze mnie tak męczył. Pamiętam taki głupi tekst z jakiegoś serialu: Żyj tak aby nikt przez Ciebie nie płakał. A ja nie chcę by przeze mnie znowu płakała. Bo kochać czasem znaczy...

FNS - Kochać czasem znaczy...FNS - "Kochać czasem znaczy..."

Niby jestem przygotowany do odchodzenia ludzi, zachartowany w bojach, przecież od początku 2008 roku, ludzie tylko odchodzą. A ja już w tym roku nie błagam na kolanach, żeby zostali. I takim trafem nie wielu się przy mnie ostało. Ich wybór, widocznie życie zamiast umocnić było katem naszych przyjaźni. Umarł też mój ukochany dziadek, który już przynajmniej nie cierpi z powodu choroby. Skasowałem tyle konatków w swym komnikatorze, a wcześniej prawie nigdy mi sie to nie przydażało. Bo w końcu kiedyś trzeba przestać żyć ułudą. Po jednej stronie przyjaźń na zawsze , po drugiej stronie nie ma już nawet nic.
Postanowiłem sobie, że nie dam już nikomu nowemu przyjaźni. A na resztę życia zostanę singlem.
Ja miałem swoją szansę, oni też ją mieli. Tylko dlaczego tylko ja przegrałem?

Mimo przebiegu tego roku nie byłem na to gotowy, nie byłem przygotowany. Nie mogłem powstrzymać łez i uczucia wielkiego żalu. Byliśmy potem jeszcze kilka godzin ze sobą. Na przemian śmiejąc się i płacząc. Nic po środku, albo płacz, albo śmiech. Taki to dziwny system obronny w systemie zero-jedynkowym. A dzień, który był mi nadzieją by odzyskać Ją stał się wyrokiem.

Czy można było temu wczoraj zapobiec, czy można było odwlec to w czasie? Pewnie można było, ale Ona i tak w końcu dojrzałaby do tego. Widziałem w jej oczach, że nie było dla Niej ani przez chwilę to łatwe, choć znieruchumiałem kiedy mówiła, że mogła mnie skreślić tak jak moich poprzedników, tak zupełnie, tak na zawsze. Zrobiła to co musiała zrobić by odzyskać zabrany jej spokój. I ja nie mam o to do Niej żalu.



Co teraz? W końcu ostatni bastion upadał. Ostatnia iskierka, ostatni cel w moim życiu. Nie będzie już mojego azylu.

Wczoraj jednak miałem okazję stracić Wszystko, bo było blisko. Straciłem jednak połowę Wszystkiego. Nie wiem jakim sposobem zmieniłem złotą zasadę, czy może to sprawił żal czy może troska o mnie.
Od wczoraj jesteśmy Przyjaciółmi. Słowo, które wiele razy wczoraj padło. Kiedyś pamiętam jak budziło w Niej, skierowane w naszą stronę, wielką odrazę. I to jest właśnie ta połowa wszystkiego i to jest jedyne co mi zostało. To jest jedyny cud dnia wczorajszego. Na ile ten cud wystarczy, nie mam siły aby o tym myśleć.

Nie mam już żadnego celu w życiu, nic co bym chciałem robić nie dało mi szansy. Okazało się, że albo jestem słaby, ale sam nie wiem co.

Życie tak po prostu? Nie wiem czy tak potrafię. Ale koniec końców takie życia mi się chyba przytrafi. W końcu przecież trzeba przestać marzyć, bo life is brutal, full of zasadzkas and czasem kopas w dupas.

Żal i Miłość

Nic


nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic

sobota, 21 czerwca 2008

Żyć, tak po prostu

A może by tak żyć po prostu, inaczej "po prostu żyć". Wstawać codziennie rano z myślą, że wystarczy tylko żyć by być szcześliwym. Dbać o ludzi nam bliskich i o nic więcej w jakiś szczególny sposób.

Chronić sie przed porażką i przed bólem, we względną obojętność. Tracić wszystko w taki sposób, by żal i ból trwał tylko kilka chwil.

Walka ma swoją cenę, odwaga ma swoje ramy. Nie ma ludzi którzy chcieliby przegrywać. Niektórzy są jednak do porażek stworzeni. Widząc siebie przez pryzmat tych wszystkich porażek stają się coraz mniejsi w swoich oczach, no chyba że już stali się tacy maleńcy, że znikli.

Walka jest przyjemna. Zwycięska poczucie mocy i życia. Już sama walka z przeciwnościami jest poniekąd cnotą. Są ludzie, którzy przegrywając odbierają sobie siłę do walki, ci sami powracają do walki znow w momencie kiedy ich życie staje się zbyt proste i chcą więcej. Bo któż nie chce więcej?

piątek, 20 czerwca 2008

Nad przepaścią myśli

Za wiele było słów
Poukładane i rozczochrane myśli
Które miały okazję w motyle zmienić się
Mogło tak się stać
Mogło coś się zmienić
Ale nie stało się nawet nic

Bo łatwiej mi było myśleć
Bo łatwiej było ubrać wszystko w słowa
Trudniej było właśnie dokładnie tak...
... żyć

poniedziałek, 16 czerwca 2008

Po paru miesiącach



Dzisiaj, od już sam nie wiem jakiego czasu na tlenie pojawiała sie moja Przyjaciółka Talka. Na moim tlenie pojawił się znaczek zielony i już od jakiegoś czasu nie znika. Wpatruję się w niego trochę z jakąś dziwną fascynacją. Nie mówię, wiadomo, czekam aż się odezwie. Ale się nie odzywa. Wiem wiem problemy, wiem czasu brak było, nawet nie miałaś czasu by mi się wyżalić. Ale teraz jest tu jednak. Jest tu i nie daje znaku życia. Może to już ktoś inny, choć numer ten sam. Chcę i nie chcę wiedzieć. Wiem, że się nie mogę zagadać.

Co u Niej? Co z jej synkiem? Jak się jej układa? Czy pamięta jeszcze, że jestem? A może już prawie mnie nie ma?

Same pytania.



niedziela, 15 czerwca 2008

Czekając na...



... który nie dzwoni...

sobota, 14 czerwca 2008

Miłość jest męką, brak miłości śmiercią.

Dżem - "Ukryj mnie"

Tylko o jedno proszę Cię
Przed samotnością obroń mnie
Ty jedna wiesz jak bardzo chcę
W twych dłoniach ukryć się

Jest przecież miłość
Wierzę w to
Jeszcze zbuduję dla niej dom
Przytul mnie, przytul
Tak aby Bóg
Mym słowom znów zaufać mógł

Możemy jeszcze piękni być
Jeszcze możemy mądrze żyć
Tylko o jedno proszę Cię
Przed samotnością ukryj mnie






Żyć - nie w smak, umierać - też nie na miejscu.

poniedziałek, 9 czerwca 2008

Dwóch Lechów, dwóch Prezydentów RP

Kaczyński i Wałęsa znów idą na wojne..

List Lecha Wałęsy do Lecha Kaczyńskiego(kliknij by powiększyć)
Źródło: blog Prezydenta Lecha Wałęsy;

Mój komentarz: brak

Wasze komenarze: wskazane

piątek, 6 czerwca 2008

Dosłowna teraźniejszość

Dobrze jest kiedy jest się w stanie patrzeć na rzeczy tak powtarzalne i tak naturalne z podziwem i romantyzmem. Zwykłe rzeczy, zwykli ludzi, zwykłe wydarzenia, to wszystko jest tak bardzo niezwykłe, że składa się na niezwykłość naszej każdej minuty. Wystarczy poprostu to wszystko dojrzeć.


Wystarczy poprostu to wszystko dostrzec.



...no może nie dosłowna teraźniejszość w końcu musiałem jeszcze zgrać na kompa ;)

Narkotyki - najlepszy sposób na zmarnowanie życia

Świetna "reklama" narkotyków.


źródło: wykop.pl

Myślę, że do młodych bardziej przemawia taka kampania niż innne, niestety została ponoć wycofana ze względu szkodliwość społeczną i możliwość wywołania odwrotnego skutku. Pomysłowa i dobra kampania, brawa dla twórców.


PS. Nie dajcie się narkotykom.

środa, 4 czerwca 2008

Nadzieje chcę znowu poczuć

Chcę znów poczuć tę nadzieję
Na lepszy czas
Chcę znowu zapatrzyć się w przyszłość
Która będzie mi błyszczeć
Jak miliony gwiazd



Chcę znaleźć w sobie siłę
Być uwikłany znowu w nadzieję
Otworzyć oczy rano
I wiedzieć
Że dziś ucieszy mnie milion bzdur

By śmiać się
Jak tylko dziecko śmiać się potrafi
By wierzyć w nieprawdopodobne
I ufać że mnie się to przydarzy
By widzieć znowu cel
A nie tylko rozmyte bagno,
Zgliszcza i złych myśli mur

Iść znowu
Na przekór
Już nie innym
Na przekrór sobie samemu
Znaleźć siłę na to wszystko
Bo kiedyś wiedziałem że warto

Wstać i znowu uwierzyć
Że Warto

poniedziałek, 26 maja 2008

Pęd ku życiu, pęd ku wolności







Ten pokaz slajdów i ta nuta płynąca w tyle stały się ostatnio dla mnie jakimś takim narzędziem do medytacji.

Od paru lat kocham motocykle, od prawie trzech mam prawo jazdy na motocykl. Nigdy jednak nie miałem motocykla, a mój kontakt z motocyklami po uzyskaniu prawka ograniczył się do ich oglądania na ulicy lub parkingach. Przeszkoda? Głównie kasa. Po częsci mój nieudany wyjazd do IE był po to by móc kupić taki jeden egzemplarz.

suzuki bandit 600

Ale dość o motocyklach. Bo nie tylko o nich i o niebezpieczeństwie prowadzenia takich pojazdów przypomina mi ta piosenka. Dla mnie znaczy coś więcej. W przeciągu paru ostatnich dni po kilkanaście razy go oglądałem, ale głównie słuchałem tej piosenki w tle. Może to jakiś pęd do życia? Może dla niektórych bliskość śmierci (np. choroba) jest początkiem życia, jak w piosence Tim-a McGraw-a "Live Like You Were Dying". Ni mniej ni więcej życie jest krótki, życie jest "śliski" i to jest fakt. Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za nasze wybory, ale także za nasze zaniechania. Ja jestem odpowiedzialny.

Prawda jest taka, że prawie nie żyje. Jedynie kiedy jestem ze swoją dziewczyną czuję, że żyje i że ten czas jest warty przeżycia. Ale rzadko jest mi dane być obok Niej. Boję się wielu rzeczy, boję się wielu wyzwań, a nie chcę się ich bać! Jestem więźniem samego siebie. Słaby, zwieszony. Nie jestem Młodym Wilkiem tak jak bohater tej piosenki, a czasem chciałbym być. Chyba każdy kto nie jest chciałby nim być. Ja też! Czy to na boisku, w pracy, na uczelni, czy gdziekolwiek indziej być Młodym Wilkiem. Ale nie takim MW jak w filmach z serii "Młode Wilki", gdzie sposobem na życie były machlojki i przerzuty trefnych towarów, ale takim który od życie bierze wszystko co możliwe. Kimś kto nie boi się np. otworzyć firmy na przekór niedowiarkom.

Zapytacie czemu właśnie Motocykl? Dość dużo zawsze jeździłem na rowerze, rower to jest wolność, szybkie przemieszczanie się z miejsca na miejsce i szybkość. Motocykl kojarzy mi się z życiem, z wolnośćią. Wolność to ważny skarb o którego należy dbać. Wolność w każdej formie. Wolność dokonywania wyborów, wolność myśli, wolność słowa, wolność, wolność!

Konkluzja na temat własny, ale cudzymi słowami:

Wolność jest jak powietrze na szczycie góry.
I jedno, i drugie - nie do zniesienia dla słabych.
Ryūnosuke Akutagawa


środa, 21 maja 2008

I nikt nas nie przekona


Źródło: www.blog.mediafun.pl

PS.
Pozdrawiam braci Kaczyńskich :P i twórców tej przeuroczej kampanii :)

wtorek, 20 maja 2008

Piękna ułuda


Kiedy mówili, że nigdy nie będę z tego żył - Przytakiwałem. Faktycznie nie chciałem nigdy z tego żyć, nie chciałem mieć tych pieniędzy, które zarabiają.

Ale chciałem tam być. BYĆ NA ICH MIEJSCU. Grać tak jak oni grają, swobodnie i z artyzmem. Strzelać silnie, podawać celnie, stanowić trzon drużyny, która walczy o wysokie cele. Poprostu być kimś. Chciałem grać tak jak oni. Czuć 'oddech tłumu' na trybunach. Ściągać pajęczyne z bramek. Cieszyć się z ich zdobycia.



Pamiętam jeszcze jak za czasów mojej gry w trampkarz czy juniorach, niektórzy jeszcze przed meczem obmyślali jak się będą cieszyć jak zdobędą bramkę. Ja, który rzadko miałem okazję grać całe mecze, nigdy o tym nie myślałem, a bramki, których też nie wiele zdobywałem zawsze wydawały mi się przypadkowe, ot kopnąłem i wpadło. Każdy czasem kopnie, czasem wpada.

Trochę też chciałem być podziwianym. Robić coś najwyższym poziomie i nic przypadkowego. Grać w piłkę na najwyższym poziomie.

Zawsze dziwiłem się tym kolegom, którzy mieli talent do gry. Nie mogłem zrozumieć dlaczego na to zlewali, dlaczego pili przed meczem, palili fajki, dlaczego im nie zależało na tym co mają. Pewnie dlatego, że mieli. Ja nie miałem, trenowałem, byłem na każdym treningu, zawsze gotowy, przygotowany do gry. Chyba nigdy nie zapomnę jak jeden z kolegów, który balował do rana, który przespał ze dwie godziny, albo wogóle nie spał zagrał tak, że tylko marzyć mogłem by tak zagrać.

Kocham grać w piłkę, ale dlaczego nie potrafie, dlaczego się boję.

Może, to głupie ale ciągle o tym myślę, ciągle chce być w ich gronie, a wiem, że mówiąc na głos to każdy (bez wyjątku) uśmiechnie się w duszy, pewnie dla niektórych będę żałosny. Docenią marzyciela, bo ludzie doceniają takich ludzi, ale w głębi będę dla nich głupcem. Dzisiaj jestem w takim miejscu, że nikt przy zdrowy zmysłach nie dałby mi szansy, choć ponoć kiedyś trener powiedział o mnie (mimo że siedziałem na ławce), że kiedyś będę grał w pierwszej lidze tak bardzo się staram. Fajnie jest myśleć, że faktycznie tak powiedział, choć po paru latach nie wiele to już oznacza.

Wiem w piłce już nic nie osiągnę. Ale chciałbym mięć do czegoś tzw. dryg, chciałbym do tego dryg-u dołożyć swoją prace, a wtedy tworzyć coś ekstra. Bo jeśli coś mi wychodzi to potrafie pracować, potrafi zatracić się w tym co robie. Gorzej kiedy wszystko idzie mi powoli, jak przysłowiowa krew z nosa.


Ponoć jestem w jednej rzeczy dobry, ale nawet nie mogę się tym pochwalić.

czwartek, 8 maja 2008

Polityka = Kłamstwo, Kłamstwo = Polityka

Już chciałem od góry do dołu zjechać (w duszy) Zbigniewa Ziobro i cały PiS zarazem. Dzisiaj bowiem okazało się, że sąd umorzył te najpoważniejsze (narażenie na utratę życia i zdrowia) zarzuty. I zrobiłbym to z niezmierną sadysfakcją. Ale zaledwie godzine później z mediów dowiedziałem, się że Platforma Obywatelska też okłamała ludzi. Chodzi bowiem, o to co powiedziała, albo o czym nie chciała mówić w kampanii wyborczej.






Hasło:Prywatyzacja służby zdrowia. Wypowiedzi: nie zamierzamy; nie mamy w planach. Ale okazuje się, że znowu poszli na łatwiznę. Fakt, trudno byłoby przekonać do prywatyzacji służby zdrowia ludzi, którzy mieli wtedy świeżo w pamięci aferę i słowa posłanki Sawickiej.


Ja powiem szczerze, prywatyzacja służby zdrowia cieszy mnie i jest jej, może nie zagorzałym, ale zwolennikiem. Ale tu już wyszło moje zamiłowanie do ekonomii i też trochę, żal tych ludzi dla których tak jak kiedyś dla mnie, skończył się kontrakt na jakieś świadczenie medyczne. Ludzi, którzy jak ja i chyba 95% społeczeństwa denerwowało się, że musi czekać na wizytę parę tygodni.

Jednak Kłamstwo. Jego jest zagorzałym przeciwnikiem. Działacze PO poszli po najmniejszej linii oporu, ale pewnie większość w to nie uwierzyła po prawdzie. Ludzie głosujący na PO głosowali za innym style rządzenia. Bowiem zarówno od poprzedniego i obecnego rządku próżno szukać konkretów. Przynajmniej styl rządzenia się zmienił. Jest spokojnie. A spokój w kraju w którym nie jest najgorzej jest wskazany.

Trudno powiedzie dzisiaj jakie skutki będzie miała prywatyzacja większej części polskiej służby zdrowia. Na pewno pojawią się plusy i minusy. Czy to kłamstwo stawia w lepszym lub gorszym stopniu Zbigniewa Ziobro? Może ciut lepszym.

Wypowiedź w którym Ziobro powiedział, że nikt już przez tego pana nie zginie, wyrządziła dużo większe szkody. Zgineli ludzi. Marketking polityczny. Może nie wiedział, pieszczotliwie nazwany przez Millera zerem, Ziobro, że może doprowadzić do zapaści w transplantacji.

Wiem, wiem, każdy popełnia błędy, ale czy ktoś kto nieumyślnie słowami skazał na śmierć tylu ludzi nie powinien zamknąć wreszcie jadaczkę i zacząć odpracowywać zło jakie uczynił.

A do działaczy PO:
Może ludziom mówić prawdę, może stosować więcej socjotechniki, ale wprost. Czasem o dobrych rozwiązania trzeba po prostu rozmawiać i starać się przekonywać do nich, a nie uciekać w kłamstwo czy omijać temat.

A do ministra Ćwiąkalskiego:

Może mniej Ziobrowania, a więcej ciuchutkiej pracy. Bo jeśli dzisiaj nikt jeszcze nie odważy sie pana porównać do Ziobry, to wystąpieniami w stylu SHOW, nie ustępuje mu pan, aż tak bardzo.

Ale polityka to kłamstwo, a kłamstwo to polityka. „Co zrobisz? Nic nie zrobisz!”. Coraz częściej myślę, że jedyne co można z tym zrobić to po prostu się nie zgadzać i mieć swoje zdanie. Naprawić? Jeśli z samochodu zostało tylko koło, to się go już na jego podstawie nie odbudowuje raczej.

poniedziałek, 5 maja 2008

Wszystko na sprzedaż

Post zainspirowany artykułem: "Jak nas nabierają w internecie"

Jak dla mnie to makabra jest.

Teraz ja, ten który kiedyś pokochał niezwykłe narzędzie zwane internetem sam się zaczynam zastanawiać o co c'mon w tym całym bałaganie.
Jestem na drugim roku studiów informatyczny. Z informatyki zawsze prawie interesował mnie tylko internet. Uważałem, że to przyszłość i że lepiej będzie samemu znać się na tym niż wierzyć komuś innemu. Bo niezależnie od tego co będziemy w przyszłości chcieli produkować czy sprzedawać to internet będzie nam w tym bardzo potrzebny, albo wogóle niezbędny.



Internet niestety mimo swoich zalet ma i swoje wady. Mnóstwo reklama jest czymś do czego już zaczeliśmy się przyzwyczajać, a nasze umysły nauczyły się omijać większość bannerów reklamowych, a palce już genialnie wyszkoliły się w zamykaniu wyskakujących okienek.

Kiedy obok nagiej lub prawie nagiej kobiety widnieje znak firmowy, albo na właśnie takich walorach estetycznych opiera się filmik czy reklamówka, to trochę jesteśmy oszukiwani. Bo odwołuje się taka reklama do pierwotnych instynktów. Ale wtedy każdy człowiek (w tym przypadku akurat głównie mężczyzna) wie, że to jest manipulacja. Wie, więc nawet jeśli ulega takiej manipulacji mniej czy bardziej jest świadomy tego triku. I wg mnie to jest fair, ten ludzki odruch bezwarunkowy jest nam znany i dostrzegamy go zarówno w pierwszej jak i trzeciej osobie. A jeśli wiem, że to jest tylko trik (tzw. marketingowy), wiemy że Ebi Smolarek nie wypija hektolitra Pepsi dziennie, a tylko ją reklamuje, to wszystko jest w miarę ok.

Ale są zupełnie już chamskie i nie-fair metody na zdobywanie klientów i wzrost słupków dotyczących sprzedaży czy dynamiki wzrostu sprzedaży. Wprowadzanie ludzi w błąd.

Fora i blogi na których ukazuje się coraz więcej podpuszających i kłamliwych opinii. Gdzie coraz więcej jest kłamstw, a coraz mniej tego za co kochamy internet, czyli niezależnych i szczerych opini, . Blogerzy, którzy dostają kasę lub fanty za przychylną kryptoreklamę na swoim "niezależnym" blogu. I te setki podobnych do siebie komentarzy wychodzących z tego samego komputera, które kreują opinie o produkcie, kandydacie na posła czy senatora, czy o całej firmie, czy partii.



Przykro mi. Przykro, że takie narzędzie znowu staje się jak np. religia. Bo zarówno internet jak i religia to tak naprawdę coś dobrego, pożytecznego i wielkiego. Ale w rękach ludzi bez hamulców staje się narzędziem do oszukiwania, okradania i krzywdzenia ludzi.

Za swoją dawną religijnością już tylko mogę tęsnić. Pożegnałem sie z nią bezpowrotnie kilka lat temu. Czy za wizją dobrego internetu, też będę za niedługo jedynie tęsnić?
Coraz bardziej łączenie i informowanie stanie się tylko mniej czy bardziej chamskim sprzedawaniem. A szelest pieniędzy zastąpi natłok myśli i wartościowych opinii milionów ludzi.





P.S.
Niedawno nawet sam wykupiłem sobie serwer i własną domenę, bo akurat przyjemna promocja była. Pomyślałem, że to mnie zmobilizuje do wgłębienia się w tajniki tworzenia internetu. W końcu zacznę tworzyć swoje małe stronki.
Ale teraz się zaczynam zastanawiać czy konkurować swoimi stronami o wysokie rankingi z ludźmi, którzy od początku stosują metody ogólnie mówiąc nie-fair. Jak walczyć z nieuczciwością? Czy naprawde trzeba być w tym świecie albo gotowym na wszystko, albo mieć pierońskiego farta by osiągnąć coś? A może jest trzecia droga? Może wystarczy upór i ciężka praca?



środa, 30 kwietnia 2008

Zabawa w Polonistę

Zabawię się teraz w Polonistę. Choć jeszcze w życiu nie widziałem Polonisty, same Polonistyki. No chyba, że w telewizji Polonista z Polonii Warszawa czy P. Bytom.

Zawsze lubiałem (trochę wadliwie, ale ja tylko się bawię w polonistę :P) analizować wiersze czy sonety. Podmioty liryczne i te sprawy. Dla mnie to trochę było jak odczytywanie obrazu. Obraz jest jak koń ("A jaki koń jest, każdy widzi"), ale każdy z tego obrazu może wynieść coś dla siebie, zachywcić się czymś innym, czy to twarzami, może górą, może emocją, może inaczej odebrać całość, może w końcu skupić się na fragmencie.

Dobrze sprawdzałem się w roli tego, który odczytuje to co zdaniem nauczycielki miał autor na myśli. Niemniej jednak wiersze potęgowały moje myśli. Myśli wielorakie, tak różne jak różne dni mnie 'dotykały'. Tak wesołe jak i smutne. Pewnie dlatego sam też zacząłem pisać o swoich emocjach w wierszach, choć teraz rzadko mi się to już zdarza.

Każdy bowiem wiersz można odczytać inaczej. W tym jego piękno jest. Powiem więcej, każdy wiersz może być wiersze tylko dla nas i tylko o nas. Za to kochałem niektóre wiersze, bo mówiły o mnie, choć żaden z autorów nie znał mojej osoby.

Pamiętacie "Młodych Gniewnych"?? Tak naprawdę wszystko jest tylko w naszej głowie. Świat jest jak wielka książka. Do nas należy jej interpretacja. To my nasze porażki możemy przyrównać do wielkiej porażki, albo do zwykłej porażki z którą szybko powinniśmy się pogodzić, albo pomóc komuś to dostrzec. Życie łamie ludzi, nie dajmy się złamać, przechodźmy szybko nad swoimi porażkami szybciej do porządku dziennego, by móc przygotować sią na nadejście nowych dni w taki sposób by "kropka" po każdym dniu była uśmiechem. Ale nie dlatego, że nam się wszystko tego dnia udało. O nie! Dlatego, że daliśmy z siebie wszystko i wierzyliśmy w powodzenie 'naszej misji'.




Myslovitz (Artur Rojek)- Cisza i Wiatr

1.Oddech weż, już najgorsze jest za Tobą//wiem, przeżyłeś trudne chwile, ale teraz pora na te lepsze, pora złapać oddech
wkońcu gdzieś, bedzie lepiej daje słowo
nie bój sie uwierz w siebie masz juz wszystko //rozkaz: rozchmurz się i podnieś głowę, popatrz jak wiele osiągłeś, a wtedy dostaniesz (osiągniesz) jeszcze więcej
poczuj więc , ze przed Tobą cała przyszłość //zobacz ile pięknych chwil jeszcze przed Tobą, miliony chwil które będą tworzyć Twoje wspomnienia
przecież wiesz //zrozum to, weź do siebie jak swoje

ref:
że cisza i wiatr //masz cały świat w swoich dłonia, a przede wszystkim
słońce i radość //masz swoje życie i jesteś jego mistrzem
deszcz na Twych skroniach //bo któż inny mógłby nim być
cóż więcej mógłbyś chcieć //masz wiele, choć nie doceniasz tego
gdy czas kończy sie //każdego dnia pewne rzeczy się kończą i zaczynają
nic sie nie stało //coś w stylu ojcowskiego: już wszystko dobrze, nie płacz
nic sie nie stało
kolejny idzie dzień //trzeba przygotować się do nowych wyzwań, do nowego dnia

2.Biegnij tam, zostaw wszystkie dawne troski //idź do przodu i nigdy nie patrz wstecz
życie trwa, sam już z resztą mówisz o tym //myślisz, mówisz, znaczy żyjesz - TRWASZ
cały świat, już nie musisz o nic prosić //każdy dzień jest Twoim dniem, w każdej
to Twój czas //sekundzie żyjesz i decydujesz o ksztłacie swojego życia
najważniejsza jest ta miłość którą masz //najważniejsze jest to, że wszystko w Tobie żyje, że masz uczucia, że kochasz, nawet jeśli nie jesteś kochany

ref:
że cisza i wiatr //masz cały świat w swoich dłonia, a przede wszystkim
słońce i radość //masz swoje życie i jesteś jego mistrzem
deszcz na Twych skroniach //bo któż inny mógłby nim być
cóż więcej mógłbyś chcieć //masz wiele, choć nie doceniasz tego
gdy czas kończy sie //każdego dnia pewne rzeczy się kończą i zaczynają
nic sie nie stało //coś w stylu ojcowskiego: już wszystko dobrze, nie płacz
nic sie nie stało
nowy idzie dzień //pora postawić kropkę i przewrócić kolejną stronice życia, by ją zapisać

3.Chodź czasem brak Ci tchu //czasami jest Ci bardzo trudno
pewności jakby mniej //stajesz się coraz mniejszy w swoich oczach i trudno Ci się skupić na celach, skupiasz się na spodziewanej porażce
nie zatrzymuj sie masz jedno życie więc //lecz życie jest krótkie, więcej rób, mniej się zastanawiaj na tym wszystkim

4.słońce i radość, deszcz na Twych skroniach //raduj się z wszystkiego, czy słońce czy deszcz, raduj się życiem
cóż więcej mógłbyś chcieć //doceń to!!
cóż więcej mógłbyś chcieć //doceń to wszystko co Cię otacza, co żyje, oddycha i patrzy na Ciebie

ref: czas kończy sie, nic sie nie stało //zwolnij, jutro czeka Cię kolejny dzień walki
nic sie nie stało
kolejny idzie dzień //bądź pewien że jutro znowu powrócisz dla świata, by po prostu żyć
kolejny dzień
deszcz na twych skroniach cóż wiecej mógłbyś chcieć //doceń tą właśnie chwilę
czas kończy sie, nic sie nie stało //nie zdąrzysz wszystkiego zrobić, ale to normalne i ma swój urok
nic sie nie stało
kolejny idzie dzień


Orginalny klip


KOLEJNY IDZIE DZIEŃ !!

piątek, 25 kwietnia 2008

Abym mógł przed siebie iść

Właśnie usuwam część swoich kontaktów gg. Chodzi o 'martwe dusze', czy ludzi którzy już nie utrzymują ze mną znajomości. Nagromadziło się trochę tego, nawet stworzyłem dla nich własną zakładkę w Tlenie. "Nospa" - to taki mój skrótowiec dla tej grupy kontaktów. To znaczy ni mniej ni więcej, że do tych osób się nie odzywam jako pierwszy, jeśli coś będą chcieli to proszę bardzo, więdzą gdzie mnie znaleźć, a jesli nie to nie. To niestety były tylko moje założenia, które czasami omijałem.



Ta lista osób trochę mnie straszyła i nie powiem, że nie bolało jak na nią patrzyłem. Jest, a w zasadzie od paru minut mogę powiedzieć "była" moim wyrzutem. Oczywiście sama lista powędrowała do pliku '.txt'. I sobie będzie odpoczywać spokojnie, aż do kolejnego upgrade-u, ale już nie muszę patrzeć na opisy osób, które mają mnie w dupie, a których niestety je nie mam (ten typ tak ma).

Zawsze uważałem, że to wyraz szacunku do kogoś, że nie usuwa się jego numerów telefonu, numeru komunikatora, adresu e-mail. Nawet jeśli kontakt już dawno się urwał. Więc zawsze dbałem o listę kontaktów.

To nawet przyjemne. Bo z X rozmów telefonicznych przez tyle lat odbytych prawdopodobnie będziemy tylko pamiętać tylko jakieś zdania, często poprzekręcane. Z komunikatorami, czy mailami jest zupełnie inaczej.

Słowa. W tym przypadku one gdzieś tam są, już nie przechowywane tylko w naszej pamięci , tylko gdzieś w postaci zer i jedynek na twardym dysku naszego komputera, może na płytach czy pendrive-ach. Zawsze będzie można wrócić do tego co było. Z radością lub ze smutkiem na chwilę stać się młodszym i głupszym/mądrzejszym.

Chyba jestem trochę spokojnieszy. Chyba trochę dumny z siebie.
"Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal"? Żal. Ale ciut mniej, ciut rzadziej.

Czy zrobię to samo z numerami telefonów w komórce?
Nie wiem.



Trochę statystyki:
Pierwszy wpisz: 2005-02-21 22:12:15
Archiwum: 3 lata 2 miesiące 3 dni (sporo)
Usunięto: 14 kontaków




Nikt już nie, nie namówi mnie, abym został na dłużej gdzieś.
Muszę przecież wolnym być, abym mógł, no abym mógł przed siebie iść.
Czy ktoś z Was zrozumie to, że w tym właśnie sens
Aby sobą być, prawdzie patrzeć w twarz,
Kochać wszystkich ludzi i pokój z sobą nieść.


Fragment piosenki: "Abym mógł przed siebie iść"
Autor: Dżem

czwartek, 24 kwietnia 2008

"Przyjacielskie" upokorzenie


"Przyjacielskie" upokorzenie

Kiedy już każdy cię upokorzy
A przyjdzie taki dzień

Kiedy ci ostatni
Zdeptają
To wszystko w co wierzysz
To wszystko co ostoją twą

Kiedy przyjdą i spalą
A ty już nie będziesz miał siły
By wskrzeszać poraz kolejny to

Oni zabiorą to wszystko co było tobą
Nie będziesz miał siły by zacząć na nowo
Już nigdy

Oni wezmą i spalą
Dla nich nie ma świętości
Oni nie znają litości
O nie!

Choć kiedyś w to samo wierzyli co ty
Dzisiaj już jest inaczej
Dzisiaj z politowaniem patrzą
A ich śmiech...
A ten smiech
Upokarza najdotkliwiej
Najbardziej
Jak to jest tylko możliwe

I zaczynasz... Kończyć
W chwili
Gdy miałeś zaczynać żyć



ŻYCIE BÓL DOŚWIADCZENIE UPOKORZENIE PORAŻKA ŻAL OPUSZCZENIE




Myslovitz - Nienawiść

I nagle skończy się to wszystko w co wierzysz co kochasz zasypie śnieg
Dziki uniesie cię wiatr upuści cię nagle uderzysz ufałeś mu tak

Ale ty nigdy nie poddasz się
Ale ty nigdy nie poddasz się

Nie wierz nigdy nie w tych co ciągle udają i ciągle uśmiechają się nie
Wierz nigdy nie w to niebo które zawsze niebieskie jest

Ale ty nigdy nie poddasz się
Ale ty nigdy nie poddasz się

Chcesz zabić i zniszczyć zniewolić nienawiść, ja też
Chcesz zabić i zniszczyć zniewolić nienawiść, ja też
Chcesz zabić i zniszczyć zniewolić nienawiść, ja też
Chcesz zabić i zniszczyć zniewolić nienawiść, ja też

piątek, 18 kwietnia 2008

Muzyka prowadzi


Czasami muzyka traci sens, kiedy znamy wszystkie słowa piosenki. Czasem bowiem to nie słowa są ośrodkiem naszego wzruszenia. Kiedy słyszymy wszystkie słówa, albo słyszymy te, które chcemy usłyszeć, ta piosenka staje się nasza. Tylko nasza! Mówi o nas samych. Wszystko co wyraża jest o nas, przez nas i dla nas. Tak więc piosenka ktorą ktoś pisał minutę albo parenaście lat, pisząc o sobie, o innych, nagle stają się piosenką o naszym małym wszechświecie, choć autor pewnie nie wie nawet o naszym istnieniu.



Muzyka jest jak książki, tylko że książek nie ma wszędzie, a muzyka jest. Bo wszystko może być muzyką. Nawet cisza może być muzyką. To jest banalne, ale coś w tym jest. Powiem więcej każdy z nas jest muzyką dla drugiego człowieka, czy tego chcemy czy nie. Wywołując myśli, doznania czy uczucia, wywołujemy muzykę. Bo muzyka biegnie tylko z życia. Człowiek, który żyje jest w jakimś niewielkim stopniu władcą tej muzyki. W niewielkim bo muzyka, żyje własynym życiem, bo muzyka żyje w nas, bo...

.. bo muzyka przepełnia. Muzyka prowadzi, czasem w dobrą, czasem w złą stronę. Wróć! Wszystko jest relatywne, więc muzyka poprostu prowadzić gdzieś, nawet jeśli prowadzi w najmroczniejsze odchłani naszej duszy i naszych głęboko skrywanych myśli.

Nie zaryzykuję jednak stwierdzenia, że muzyka to wszystko, czego nam do życia potrzeba. To chyba jednbak zbyt mało. Bo sama muzyka jest czymś więcej i czymś mniej. Z niej wypływa wszystko i nic jednocześnie. W niej się wszystko rodzi i wszystko umiera. Bo muzyka to emocje, doświadczenia. Radość i łzy. Dobro i zło. I te wszystkie mniej czy bardziej ostre doznania, niekoniecznie biało-czarne, niekoniecznie czarno-białe.

Muzyka jest czymś na kształt Boga. Posiada jego cechy. Tak samo można w nią uwierzyć i załębić się w nią, medytować, żyć w niej i umierać.
I tak samo nie można żyć dla samej muzyki, jak nie można żyć tylko dla Boga. W końcu każdy dochodzi do tej prawdy. I dobrze. Bo drugi człowiek jest najważniejszy.




PS(1) Podziwiam ludzi, którzy muszą żyć bez muzyki i współczuje im z całego serca. Oby mnie to nigdy nie spotkało. Bo muzyka potrzebna mi jest do tego być i by przetrwać wszystko, co pisane i niepisane mi do przetrwania.

PS(2) No i udało mi się napisać coś nie związanego z dniem dzisiajszym, ale uniwersalnego i nawet ciut filozoficznego.

piątek, 11 kwietnia 2008

wtorek, 1 kwietnia 2008

"Whether you think you can or you can't, either way you are right."

Natrafiłem na ten filmik przypadkiem. Dość ciekawy i rozbudzający energię. Polecam.

THE SECRET


Trochę poszperałem i okazało się że Morris E. Goodman naprawdę istnieje i naprawdę miał wypadek i naprawdę.. itd.
Nie wiem czy wszystko o nim jest prawdą, ale... czy to naprawdę ważne?!?

To jest naprawdę motywujący film, ale nie wszyscy muszą chcieć się zmotywować.


Hey - "Teksański"

A może zmienię zasady gry
Chcesz usłyszeć słowa
To sam je sobie wymyśl

Nabij diabła, chmurę śmierci weź
Pomoże ci
Wnet twe myśli w słowa zmienią się
Wyśpiewasz je sam
Wyśpiewasz je sam
Wyśpiewasz
Wyśpiewasz je sam


wtorek, 25 marca 2008

Przykazanie 1

Śmiej się. Śmiej się kiedy wygrywasz. Śmiej się kiedy przegrywasz. Śmiej się kiedy cię boli. Śmiej kiedy przeżywasz rozkosze życia. Śmiej się z tego wszystkiego kim jesteś i jaki się stajesz. Śmiej się z tego jakim cię widzą. Śmiej się cicho i śmiej się głośno. Śmiej sie z tego, że żyjesz. Śmiej się z tego że umrzesz i śmiej się kiedy będziesz umierać. Po prostu kurwa się śmiej!

poniedziałek, 17 marca 2008

Olimpiada, a nasze własne podwórko


Dzisiaj siostra mnie zaskoczyła. Zapytała mnie o Olimpiadę, a konretnie o chińską olimpiadę. A jeszcze bardziej konkretnie o nasilający się terror związany ze zbliżającymi się igrzyskami. Ostatnie wydarzenia w Tybecie prowokują to pomyślunku, w gazetach i w telewizji znowu ten temat stał się na topie, a ludzie bądź co bądź żyją w rytmie mediów.

Ostatnio wielu ludzi, którzy dotychczas byli przeciwko łamaniu praw człowieka w Chinach, teraz są przeciwko odbywającym się tam igrzyskom w tym kraju. I nic w tym dziwnego to Olimpiada tak jakby nagroda dla władz tego kraju za terror, w nagrodę dostali organizację jednej z najbardziej prestiżowych imprez na świecie.

Chiny to duży kraj, wielu ludzi, wielka gospodarka i pieniądze (ale to przecież każdy wie). Możni tego świata nie są w stanie odezwać się głośniej, a już napewno nie jako team, team ludzi na nie dla takiego traktowania ludzi. Biznes. Pieniądze. To takie słowa klucze dla tego dziwnego zachowania zarówno Zachodnich jak i Wschodnich kultur, obyczajów i

Ale ja wam powiem. Tak szczerze mogę z tym wszystkim jakoś spać, jakoś nie czytam z zapartym tchem wieści z Chin. Jakoś jest to mi po części obce. I nawet nie jest mi z tym źle. Przeciwnie. Nie widzę w tym nic złego.

Każdy zna historię i teraźniejszość Chin. Każdy wie co się tam dzieje. To jest tak, że jak coś jest i ciągle się o tym mówi, to w pewnym momencie emocjonalnie oswajamy się z tym. Bo jeśli nikt tego do tej pory nie zmienił, bo jeśli głosy tych którzy protestują był za słaby to czemu my niby mamy się przejmować.

Ale ja mam swoje zdanie na ten temat i to jest ważne, to już coś - powiedziała moja siostra.


A ja mówię co to da? Co da, że będę się zamartwiał, że będę przeżywał to? Co z tego, że podpisze petycje? Co z tego, że wyjdę w jakąś jedną sobotę na manifę?

Nic z tego! Nic, albo prawie nic nie zmieni. Dla mnie to czysta hipokryzja, że ludzie, którzy na swoim podwórku nie robią wiele na "swoim podwórku" (i nie mówię tu akurat o mojej siostrze, bo ona jako harcerka robi wiele), aby żyło się lepiej (ktoś nawet w kampanii takie hasło miał ;)), tylko uważają, że trzeba się martwić Chinami, trzeba czytać wywiady i relacja, bo tak coś naprawimy, bo to jakby będzie jakoś nas wywyższać, poczujemy się lepsi tylko dlatego, że się przejmujemy, jakby to była oznaka miłości czy poświęcenia ...

Nie! Nic nie naprawimy.
Nasze życie toczy się tu w Polsce i dopóki nie zostaniemy jakimiś szychami z dyplomacji i nie będziemy wydawali not dyplomatycznych i nie będziemy się wypowiadać za całe Państwo, dopóty nie jesteśmy w stanie zrobić nic pożytecznego, zauważalnego na arenie międzynarodowej.
Tak uważam.
Uważam też, że jak coś robić to tu na naszym podwórku najpierw. Naprawmy niesprawiedliwość naszego podwórka by naprawiać i pouczać inny.

Ostatnio zbulwersowała mnie ta sprawa molestowania przez księży. To bodajże są rejony Szczecina jeśli chodzi o tą sprawę, choć każdy wie, że takie motywy targają całą Polską (Abp Paetz). Mnie ta sprawa bulwersuje i budzi mój niesmak. Nie ukrywam, że to przez po części przez takie właśnie fakty z życia kościoła rozstałem się z tą istytucją, a co za tym idzie z Bogiem. Bo przecież to Bóg stworzył kościół, a kościół (jako insytucja) jest dla mnie karykaturą tego co głosi Pismo Święte. To całe zamiatanie pewnych spraw pod dywan. Pewnych?!?!...Sorry!...Perfidnych uczynków, za które stos powinien grozić.

Tak! Na stos.



Pamiętacie Inkwizycje?? Za co wtedy można było dostać czape?? Czapa to jeszcze nic, bo jak nie omijaliście tych lekcji i nie przełączaliście kanałów kiedy leciał program o tych światłych czasach dla kościoła w tv, to napewno zdajecie sobie sprawy z okropności tego okresu (dla tych którzy jednak nie mają pojęcie to: 1 - za najmniejsze podejrzenia o czary i za bycie bez wiary lub "złej wiary"; 2 - bardzo bolesne i długotrwałe tortury, które miały na celu potwierdzenia tezy sędziego inkwizycji).


Ja właśnie proponuję zwracać uwagę na takie właśnie rzeczy i inne. Oczywiście przykro mi z tego powodu co się dzieje np. w Tybecie, bo bardzo szanuję samego Dalajlamę zarówno jako osobę, przywódcę narodu i przywódcę religijnego. Ale to co się dzieje bliżej nas jest bardziej zależne od nas. To co się dzieje np. w bardzo znanym ostatnio dzięki pewnej reklamie Pcimie jest bardziej w naszych rękach niż to co się dzieje w Pekinie czy Tybecie. To tutaj możemy się realizować jako ludzie z zasadami czy to Katolicy, Muzumanie, Ateiści, czy jakkolwiek inaczej określający się religijnie ludzie.




PS. Przepraszam za dużą dozę moralizatorstwa, ale wkurza mnie trochę ten doskonały świat, w którym tyle jest cierpienia i tyle ludzi musi nieść swój krzyż (zawsze mnie wkurzał ten tekst o swoim krzyżu kiedy moja mam go używała).

PS2. Kościół? Z mojej perspektywy i z perspektywy takich jak ten post przemyśleń, to dla mnie droga już zamknięta. Nie chcę być w takiej instytucji i nie chcę wierzyć w coś co dla wielu ludzi jest tylko sloganem i którzy czerpią z Pisma Świętego to co im pasuje do własnej, często wielokrotnie zmienianej, wizji. Trochę bardziej samotnie jest bez Boga, trochę bardziej człowiek czuję się osierocony, ale cóż być może Bóg mnie sobie wybrał na Ateistę.