A może gdzieś wyjechać
Gdzieś bardzo daleko
Choćby na drugie osiedle
Wyjechać samotnie
Po cichu jak złodziej
By już nikt nie musiał
Na mnie patrzeć krzywym okiem
Sam jak palec
Uwikłany we własną samotność
Nikogo nie krzywdzę
Nikomu nie wadzę
Nikt nie musi mnie żałować
Nikt dla mnie humoru nie traci
Sam
Tylko ja i czas
I moje myśli
Drwiny z siebie samego
I mój szary płaszcz
poniedziałek, 30 czerwca 2008
Gdzieś daleko
piątek, 27 czerwca 2008
Jeszcze nigdy tak bardzo nie zabrakło sił
Dziadku patrz na mnie. Jestem żałosny. Nie szanuję swojego życia. Jakoś trudno mi się odnaleźć w tym wszystkim co mnie otacza. Jest źle, jest bardzo niedobrze.
Czy to juz depresja? Nie, to poprost brak sensu.
Brak celu, który by nadał mojej drodzę znowu choć trochę sensu. Upokorzony przez własnego siebie. Tyle razy. Umorusany skrawkami tych wszystkich marzeń i złudzeń.
Jak trudno jest powstać, kiedy już tyle razy przyszło mi być w tej samej chwili. Tak strasznie potłuczony, cały we wstawaniu.
Należę do ludzi, którzy muszą mieć cel w życiu. Nie mogę żyć tak ot poprostu. Muszę mieć jaką siłę, która nadaje bieg mojemu życiu. Jakieś bariery, które chciałbym przebrnąć. Dzisiaj nic takiego już nie istnieje. Znowu wali się mój obraz mojego świata. Nie ma żadnego już punktu zaczepienia. Nie ma nadzei na kolejny rok.
Chciałbym usiąść w tym miejscu i już nie wychodzić tak jak jeden z bohaterów jednego z polskich filmów, wrosnąć na czas długi w tym samym miejscu. Znieruchomieć. I czekać tak na przyjście weny. Na przyjście czegoś co każe żyć, każde trwać, każe mi być. Uchylić okno, aby wpadło światło.
Przez tyle lat, nigdy nie przeżyłem takiego uczucia. Nigdy nie było tak, źle jak jest teraz. Nigdy w życiu nie straciłem tak wiele w jednym roku. Nigdy tak nie brakowało mi nadziei. Zawsze jak głupiec, jak Don Kichot walczyłem. Podnosiłem się jak dziecko po każdym upadku, brnąc znowu w tą samą rzekę, na przekór nieokiełznanego prądu.
Jeszcze nigdy tak bardzo nie zabrakło sił
Jeszcze nigdy tak bardzo nie zabrakło wiary
Brak celu i brak marzeń
Umrzeć czy żyć
Niestety
Coraz bardziej mi to jest obojętne
Myslovitz - Uciekinier
I znów mój duch połyka lęk
Jak martwy człowiek wchłaniam śmierć
Nie widzę nic, nie słyszę nic
Tracę puls i ciało swe
Na drodze krzyż zatrzymał mnie
Kazał mi żyć, pozwolił stać
Pozwolił iść, pozwolił mi być
To czerwień jest kolorem krwi
Maluje krwią na ciele mym
Wbijam gwóźdź głęboko tak
By poczuć siłę i poczuć strach
Dotknij mnie i powiedz mi
Pozwól mi iść i napisz krwią
Na ciele mym, że warto żyć
Stworzony by biec w pogoni za swoim dniem
Przed lękiem uciec chcę by dalej żyć
Stworzony by biec, nie może zatrzymać się
Na zawsze zostać chcę by dalej żyć
By dalej żyć
I znów mój duch połyka lęk
Jak martwy człowiek wchłaniam śmierć
Nie widzę nic, nie słyszę nic
Tracę puls i ciało swe
Chcę dalej żyć
poniedziałek, 23 czerwca 2008
Przecież w marzeniach miało być inaczej
Teraz żałuję, że nie byłem częściej z Nią, a mogłem. Takie parodniowe wyjazdy do Niej przez całą długość Polski. 700 kilometrów, które czasem stawały się barierą, ale często nie powinny się stawać. Czuję żal, bo wiedząc że śmierć czeka na mnie prawie nieuchronnie, nie żyłem z całych sił. O zgrozo planując ostatni wyjazd musiałem dużo więcej przeciwności pokonać niż w wielu innych sytuacjach. A jednak przyjechałem. Mam żal do siebie, bo mogłem lepiej, mogłem bardziej się postarać. Mogłem być inny. Mogło być inaczej. Jednak nie potrafiłem zapobiec, w końcu przestała mnie kochać.
Wiele ostatnio przez siebie cierpieliśmy nawzajem. Ale ja nie chciałem by to się skończyło, starałem się, prosiłem by się jeszcze zastanowiła. Po każdym takim przykrym dniu przewracałem kartkę i starałem się żyć dniem dzisiajszym, zapomnieć, gdzieś zamaskować każdą z nowych ran. Ja chciałem, ale skoro wiem, że to było dla niej wszystko trudne... Nigdy nie chciałem by ktoś się przeze mnie tak męczył. Pamiętam taki głupi tekst z jakiegoś serialu: Żyj tak aby nikt przez Ciebie nie płakał. A ja nie chcę by przeze mnie znowu płakała. Bo kochać czasem znaczy...
FNS - "Kochać czasem znaczy..."
Niby jestem przygotowany do odchodzenia ludzi, zachartowany w bojach, przecież od początku 2008 roku, ludzie tylko odchodzą. A ja już w tym roku nie błagam na kolanach, żeby zostali. I takim trafem nie wielu się przy mnie ostało. Ich wybór, widocznie życie zamiast umocnić było katem naszych przyjaźni. Umarł też mój ukochany dziadek, który już przynajmniej nie cierpi z powodu choroby. Skasowałem tyle konatków w swym komnikatorze, a wcześniej prawie nigdy mi sie to nie przydażało. Bo w końcu kiedyś trzeba przestać żyć ułudą. Po jednej stronie przyjaźń na zawsze , po drugiej stronie nie ma już nawet nic.
Postanowiłem sobie, że nie dam już nikomu nowemu przyjaźni. A na resztę życia zostanę singlem.
Ja miałem swoją szansę, oni też ją mieli. Tylko dlaczego tylko ja przegrałem?
Mimo przebiegu tego roku nie byłem na to gotowy, nie byłem przygotowany. Nie mogłem powstrzymać łez i uczucia wielkiego żalu. Byliśmy potem jeszcze kilka godzin ze sobą. Na przemian śmiejąc się i płacząc. Nic po środku, albo płacz, albo śmiech. Taki to dziwny system obronny w systemie zero-jedynkowym. A dzień, który był mi nadzieją by odzyskać Ją stał się wyrokiem.
Czy można było temu wczoraj zapobiec, czy można było odwlec to w czasie? Pewnie można było, ale Ona i tak w końcu dojrzałaby do tego. Widziałem w jej oczach, że nie było dla Niej ani przez chwilę to łatwe, choć znieruchumiałem kiedy mówiła, że mogła mnie skreślić tak jak moich poprzedników, tak zupełnie, tak na zawsze. Zrobiła to co musiała zrobić by odzyskać zabrany jej spokój. I ja nie mam o to do Niej żalu.
Co teraz? W końcu ostatni bastion upadał. Ostatnia iskierka, ostatni cel w moim życiu. Nie będzie już mojego azylu.
Wczoraj jednak miałem okazję stracić Wszystko, bo było blisko. Straciłem jednak połowę Wszystkiego. Nie wiem jakim sposobem zmieniłem złotą zasadę, czy może to sprawił żal czy może troska o mnie.
Od wczoraj jesteśmy Przyjaciółmi. Słowo, które wiele razy wczoraj padło. Kiedyś pamiętam jak budziło w Niej, skierowane w naszą stronę, wielką odrazę. I to jest właśnie ta połowa wszystkiego i to jest jedyne co mi zostało. To jest jedyny cud dnia wczorajszego. Na ile ten cud wystarczy, nie mam siły aby o tym myśleć.
Nie mam już żadnego celu w życiu, nic co bym chciałem robić nie dało mi szansy. Okazało się, że albo jestem słaby, ale sam nie wiem co.
Życie tak po prostu? Nie wiem czy tak potrafię. Ale koniec końców takie życia mi się chyba przytrafi. W końcu przecież trzeba przestać marzyć, bo life is brutal, full of zasadzkas and czasem kopas w dupas.
Żal i Miłość
Nic
nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic nic
sobota, 21 czerwca 2008
Żyć, tak po prostu
Chronić sie przed porażką i przed bólem, we względną obojętność. Tracić wszystko w taki sposób, by żal i ból trwał tylko kilka chwil.
Walka ma swoją cenę, odwaga ma swoje ramy. Nie ma ludzi którzy chcieliby przegrywać. Niektórzy są jednak do porażek stworzeni. Widząc siebie przez pryzmat tych wszystkich porażek stają się coraz mniejsi w swoich oczach, no chyba że już stali się tacy maleńcy, że znikli.
Walka jest przyjemna. Zwycięska poczucie mocy i życia. Już sama walka z przeciwnościami jest poniekąd cnotą. Są ludzie, którzy przegrywając odbierają sobie siłę do walki, ci sami powracają do walki znow w momencie kiedy ich życie staje się zbyt proste i chcą więcej. Bo któż nie chce więcej?
piątek, 20 czerwca 2008
Nad przepaścią myśli
Za wiele było słów
Poukładane i rozczochrane myśli
Które miały okazję w motyle zmienić się
Mogło tak się stać
Mogło coś się zmienić
Ale nie stało się nawet nic
Bo łatwiej mi było myśleć
Bo łatwiej było ubrać wszystko w słowa
Trudniej było właśnie dokładnie tak...
... żyć
poniedziałek, 16 czerwca 2008
Po paru miesiącach
Dzisiaj, od już sam nie wiem jakiego czasu na tlenie pojawiała sie moja Przyjaciółka Talka. Na moim tlenie pojawił się znaczek zielony i już od jakiegoś czasu nie znika. Wpatruję się w niego trochę z jakąś dziwną fascynacją. Nie mówię, wiadomo, czekam aż się odezwie. Ale się nie odzywa. Wiem wiem problemy, wiem czasu brak było, nawet nie miałaś czasu by mi się wyżalić. Ale teraz jest tu jednak. Jest tu i nie daje znaku życia. Może to już ktoś inny, choć numer ten sam. Chcę i nie chcę wiedzieć. Wiem, że się nie mogę zagadać.
Co u Niej? Co z jej synkiem? Jak się jej układa? Czy pamięta jeszcze, że jestem? A może już prawie mnie nie ma?
Same pytania.
niedziela, 15 czerwca 2008
sobota, 14 czerwca 2008
Miłość jest męką, brak miłości śmiercią.
Dżem - "Ukryj mnie"
Tylko o jedno proszę Cię
Przed samotnością obroń mnie
Ty jedna wiesz jak bardzo chcę
W twych dłoniach ukryć się
Jest przecież miłość
Wierzę w to
Jeszcze zbuduję dla niej dom
Przytul mnie, przytul
Tak aby Bóg
Mym słowom znów zaufać mógł
Możemy jeszcze piękni być
Jeszcze możemy mądrze żyć
Tylko o jedno proszę Cię
Przed samotnością ukryj mnie
Żyć - nie w smak, umierać - też nie na miejscu.
poniedziałek, 9 czerwca 2008
Dwóch Lechów, dwóch Prezydentów RP
Kaczyński i Wałęsa znów idą na wojne..
(kliknij by powiększyć)
Źródło: blog Prezydenta Lecha Wałęsy;
Mój komentarz: brak
Wasze komenarze: wskazane
piątek, 6 czerwca 2008
Dosłowna teraźniejszość
Wystarczy poprostu to wszystko dostrzec.
...no może nie dosłowna teraźniejszość w końcu musiałem jeszcze zgrać na kompa ;)
Narkotyki - najlepszy sposób na zmarnowanie życia
Świetna "reklama" narkotyków.
źródło: wykop.pl
PS. Nie dajcie się narkotykom.
środa, 4 czerwca 2008
Nadzieje chcę znowu poczuć
Chcę znów poczuć tę nadzieję
Na lepszy czas
Chcę znowu zapatrzyć się w przyszłość
Która będzie mi błyszczeć
Jak miliony gwiazd
Chcę znaleźć w sobie siłę
Być uwikłany znowu w nadzieję
Otworzyć oczy rano
I wiedzieć
Że dziś ucieszy mnie milion bzdur
By śmiać się
Jak tylko dziecko śmiać się potrafi
By wierzyć w nieprawdopodobne
I ufać że mnie się to przydarzy
By widzieć znowu cel
A nie tylko rozmyte bagno,
Zgliszcza i złych myśli mur
Iść znowu
Na przekór
Już nie innym
Na przekrór sobie samemu
Znaleźć siłę na to wszystko
Bo kiedyś wiedziałem że warto
Wstać i znowu uwierzyć
Że Warto