wtorek, 15 lipca 2008

Urlop na życie




Codziennie mijamy dziesiątki, setki, a może nawet tysiące ludzi. Mijam i mam do nich wszystkich ograniczone zaufanie. Bo ludzi są różni, jedni lepsi, drudzy gorsi, ale najczęściej gorsi. W gąszczu ludzi naprawdę trudno znaleźć kogoś na tyle wartościowego by móc mu powierzyć całego siebie, ze swoimi słabościami, lękami, z żałosnymi 'smaczkami'. Klucz do Własnego Ja czasem trudno jest oddać drugiemu człowiekowi, który przecież łatwo może zdradzić nas. Trudno jest czasem nawet najbliżej rodzinie zwierzyć się z tego wszystkiego co nasz dotyka każdego dnia, z tego co nas boli i kuje, czegoś co jest powodem takie czy innego rujnowania naszego ciała i ducha.
Ja zawsze potrzebowałem kogoś takiego, takiego przyjaciela albo takiej partnerki, takiej osoby której ufałbym bezgranicznie. Uczony życiem, pewnie nie powinienem już w ogóle ufać, teraz już poniekąd nie zaufałbym nikomu w taki sposób.

Ale jest Ona. Jej ufam. Ufam Jej bezgranicznie. Zna mnie na wylot prawie.

Teraz jest tak dziwnie trochę. Nie wiadomo kim tak naprawdę dla siebie jesteśmy. Wiem, że jesteśmy dla siebie Przyjaciółmi - to jest pewne. Ale często wykraczamy poza ramy przyjaźni. Oficjalnie nie jesteśmy parą, rozstaliśmy się parę tygodni temu. Teraz ona zastanawia się czy chce drugi raz wchodzić do tej samej rzeki.

A ja?

Ja cieszę się, że ciągle jest. Odzywa się do mnie i dzwoni. Że mimo, że nie jesteśmy parą mogę się do Niej przytulić. Pewnie muszę komuś podziękować czy Bogu czy opaczności, dziękuje z całego serca.
Ona jest cudowna. Tak naprawdę tylko ona mnie rozumie, pewnie dlatego że tylko ona chce mnie zrozumieć. Między nami istnieje jedna bardzo ważna reguła - prawda i tylko prawda. Ta zasada jest trudna, ale chyba tylko na takiej zasadzie można coś budować. Trudna, nie dlatego, że trudno mówić prawdę, ale dlatego że prawda czasem jest trudna do przełknięcia, trudna do pogodzenia, ale prawda to zawsze prawda. Między nami zawsze była prawda i pewnie dlatego to co stworzyliśmy ciągle trwa mimo rozstania.

Ciągle jesteśmy dla siebie kimś wyjątkowym i ta relacji mimo że trudno ją jednocześnie określi i zakwalifikować jest także wyjątkowa. Ona sprawia że chcę być lepszy, gdy jestem przy Niej jestem lepszy i często robię rzeczy których zazwyczaj nie robię.

Ona znowu sprawiła, że cud poprzednich wakacji wrócił, znowu poczułem się wspaniale, można by powiedzieć w odcieniach tęczy. Ten tydzień to tak jakby 'urlop na życie'. Parę dni które dają nadzieję, że się kiedyś jeszcze powtórzą. Parę dni, które tak bardzo się różnią od ostatnio tak smutnej rzeczywistości. To jak łagodna bryza, w piękny słoneczny dzień, kiedy od tygodni padał ostry, zimny deszcz.

Jeszcze jeden jedyny dzień, jeszcze jedynie niecałe 20 godzin i ani godziny dłużej. Tak już bywa, w końcu urlop to urlop, widocznie tak być musi... Już mi jej brakuje... Bardzo bardzo Jej za te kilka cudownych dni dziękuje.

Nie wiem jak będzie po powrocie, ale wiem, że znowu mam co wspominać. I z tych wspomnień wycisnę tyle, żeby starczyło siły choćby na trwanie.



PS. dziękuje za otwarcie puszki ;)



środa, 9 lipca 2008

Po prostu gówniarz

Ona znowu płacze. Płacze przeze mnie, bo nie umiałem pohamować się z językiem. Mnie jest źle, bo niby słowa o miłości nie powinny ranić i powodować tylu łez. Jednak powodują. Przed chwilą myślałem że tak nie powinno być. Teraz już wiem, że byłem strasznie głupi i dziecinny. Jednym słowem gówniarz. Niby za poważny, niby za rozważny, a jednak cholerny gówniarz!

Kochać to znaczy czasem siedzieć cicho. Tak po prostu.

wtorek, 8 lipca 2008

Tylko na przekór

Na przekór sobie
Na przekór sobie samemu
I mimo że
Już może nigdy nie bedzie lepiej

Na przekór sobie
Sobie samemu
Przeżyję jeszcze rok
Może dwa, trzy
Napewno nie dotrwam czwartego

Spróbuje ukoić to wszystko
Snem, alkoholem i pracą
By żyć jeszcze
Choć odejść już dzisiaj
Byłoby o niebo łatwiej

A Niebo, które zawsze
Zawsze było na wyciągnięcie ręki
Dzisiaj jeszcze bardziej odległe
Płacze za mną
A może śmieje się ze mnie
Ten sam Bóg
Którego kiedyś kochałem
Albo pewnie tak mi się tylko zdawało

Ja stłamszony życiem
Straciłem odwagę by marzyć
Jednym słowem umarłem już prawie

Nie wiem dokąd zmierzać
Nie widzę celu i sensu żadnej podróży
Dostrzegam bezsensowność wszelkich zdarzeń

A ja Jeszcze potrafię kochać
Ludzi i świat ten cały
To jedno co mi jeszcze się ostało
Lecz to dla mnie znacząco za mało
Za mało

środa, 2 lipca 2008

Nadziei, wiary i sensu istnienia


Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje. Można wtedy powiedzieć: "W tym ciele żył kiedyś człowiek".


Paulo Coelho „Piąta góra”