piątek, 20 listopada 2009

Jaki kolor?

Powiedz jaki kolor
Mają moje dłonie
Powiedz jaki kolor
Mają moje słowa
Lecz nie mijaj z uporem
Ni jednej myśli
Co się w duszy miota

Chcę poznać kolory tęczy
Ale bardziej jej negacje
Chcę tego w pełnie doświadczyć
Moje dusza tego łaknie

Nikt nie jest gotowy na nauki
Jednak mu się zdaje wprawnie
Trudno jest zmieniać gotowy już obraz
Przemalować to co dosadne
Co się uważało za własne

środa, 18 listopada 2009

12.2 miliona

Alternatywa skryta na dnie maszynerii oka
Relatywna treść formy
Nienagannie zobrazowana
Ciągami zgrabnych arabskich krągłości i linii

Piękno uciekające
Piękno nieujarzmione
Obrazy które mogą być jedynie
Nieudanym piękna kserem

Lata nauki
Doświadczeń pełen harem
Umiejętności skoki ku wyżynom
I technika coraz lepsza zarazem

Ale nigdy
Nawet razem
Potęgi niezwykłych wrażeń nie oddadzą
Tej formy ponoć doskonałej
Pod kopułą schwytać się nie udaje

Zachody i wschody światła
Zjawiskowe obrazy zlepione z szarych cieni
Znakomity pejzaż namalowany sercem i silnikowym olejem
Liść rozdeptany w tak uroczy sposób że łza
To wszystko ucieka
Cóż za perfidia
To się dzieje każdego dnia

wtorek, 17 listopada 2009

Poezja pociągowa

Otchłań poczułem
A posmak jej intensywny
Złowrogo kwaśny

Ukuł mnie obowiązek
Pierś wystawię
Dziarsko
Pokornie
Niepodobnie
Do mej własnej jaźni

Stanąłem raźnie pod szubienicą mej własnej osoby
Strach szeptał moje imię
Drwił ze mnie
Ja w proszku
On się śmieje wniebogłosy

Tam sięgam gdzie moja odwaga nie sięga
Opuszczony i ranny niczym ścigany pętak
Niczym zając na otwartej patelni
Między drzewa nikłym stanem
Przed myśliwym nie staje
Nie klękam
Jeno kicam w trawę

wtorek, 10 listopada 2009

Łupanie orzecha

Mitręga
To słowo klucz
o Panie!

Mitręga
Olej moje głupie wołanie!
Czas na to, na co czas
Nadejścia lub odchodzenia czas

Słysz to z wnętrza ziemi
To rodzaj jakiejś głupiej modlitwy
Niekoniecznie banalnej jak zwykłe zdrowaśki

Nie wiem jak nazwać to wołanie na dziczy
Strach we mnie po kark
Potężny strach przed rozłupaniem czaszki

W głowie wibruje blaszana płytka
Pamiątka pierwszej i zarazem przedostatniej walki
To ja sam dam znać
Zdejmę z pokorą kevlarowy kask
To znak do ostatecznej walki

poniedziałek, 9 listopada 2009

Błękitny słoiczek, pusty plecaczek

Zamknę oddech w błękitnym słoiczku
Zakręcę wieko najmocniej jak potrafię

Zaufam sobie na tyle by dać rady
Dokręcić kołowrót jeszcze ze dwa razy mocniej

Sprawdzę szczelność
Opukam i ostukam czujnie
Policzę każdą nikczemną sposobność
Tak jak się liczy grube pieniądze

W blaszanym pudełku zakopię
Po trochu czując nawet ulgę
Usiądę gdzieś nieopodal
Położę pusty już plecak obok mnie

sobota, 7 listopada 2009

Bluźnierstwo

Człowiek człowiekowi rzeczą
Wyżęty jak bagatelne pranie
Usycha z tęsknoty
Za innym świata porankiem

Uchyłkiem skrywa twarz
Byś nie zauważył frasunku
Przeinaczona rzeczywistość
Taka obca od tej którą znają

Powaga słów niczyich
Powaga słów mamrotnych
Przeinaczona rzeczywistość
Której się chwytamy
Z której skaczemy na odbyt w przepaść

Bezsensownie sensowne
Sensownie bezsensowne rondo
Nie prowadzące do niczego
Prócz zniewagi tego co ważne

Urywamy pięknym słowom łapki
By mogły się jedynie czołgać
Zdruzgotane życiem
By już mogły dążyć jedynie
W tę właśnie stronę przykrą
Wprost na pohybel

wtorek, 3 listopada 2009

Człowiek

Gdy szukam wspomnień, które trwały ślad pozostawiły we mnie, kiedy podsumowuję godziny, które miały dla mnie znaczenie, odnajduję nieomylnie to, czego żadne bogactwo nie zdołałoby mi zapewnić: nie można kupić przyjaźni człowieka związanego z nami na zawsze doświadczeniami życia.
Antoine de Saint-Exupéry