wtorek, 15 września 2015

Nie oddawaj wszystkiego

Nie wiem czy to była miłość, czy zakochanie, czy po prostu fascynacja. A może po prostu chęć przełamania przejmującej samotności.

Chciałem być znowu lepszy od byłych, potraktować z szacunkiem dziewczynę, pokazać że zasługuje na wyjątkowe traktowanie. Było jedno NIE, a potem znajomość, trochę niedomówień, które przekułem na myśl, że ona pewnie by chciała, że muszę tylko pokazać, że będę tam stał, nawet kiedy będzie trudno, że będę wspierał i rozumiał. Chciałem ją uratować o tych wszystkich złych mężczyzn i to już kolejną z rzędu.

Walczyłem, bo myślałem, że już nic lepszego nie może mnie w życiu spotkać, że to dziewczyna o takim charakterze, że nawet jeśli nie jest w moim typie, to już kocham jej wnętrze i sposób myślenia.

Dużo wymówek się nasłuchałem. Od momentu tego pocałunku, miesiące temu. Już myślałem, że to się kończy happy endem, wtedy przez te 10-20 minut czułem, że w końcu los się odwróci. To był jeden z najszczęśliwszych dni tego roku. Spadłem na ziemię. Na wyjaśnienia nigdy nie było czasu.

Byłem tak gdzieś pomiędzy. Trochę mi się to podobało. Mogłem walczyć o kobietę i się z nią widywać czasami. Mogłem pokazywać że ja tu będę, a innych by już tu dawno nie było. Pieprzony romantyk!

Teraz już nie mam siły by się domyślać, by walczyć.