Patrzę na białą kartkę. Zebrałem wszystkie żółte karteczki, które na których zapisałem zadania, myśli, przypomnienia i ponaglenia. Przykleiłem je do biurka, tak aby to wszystko poukładać. Co chwilę jedna lub druga odpada, ale każda jest ważna, bo mniej ważne już zgniecione i przygotowane do "wsadu", czyli "koszowania".
Trzeba trochę uporządkować. Trzeba zrobić te proste i te trudne zadania, trzeba spisać i uporządkować myśli, trzeba w końcu zastanowić się nad tym co i jaki kierunek obrać. Znowu odpadła żółta karteczka... ehhh
Ostatnio usłyszałem, że życie jest łatwiejsze kiedy jest porządek. Spodobało mi się to. Nie mówiło to jednak o jakimś uporządkowanym życiu w jego aspektach. Mówiło o zwykłym porządku, takim jak pościelone łóżko czy połączenie przedmiotów z ich macierzystymi miejscami. Ale to tak tylko na marginesie tylko.
...przypomniałem sobie o czym chciałem napisać ...
O tym, że kiedy patrzyłem na tą białą kartkę formatu A4, zdałem sobie sprawy, że wciąż mamy wiele tabula rasa do zapisania i że w zasadzie ciągle jesteśmy tak mało zapisani, choć już nie jesteśmy tabula rasa. To symbol. Ta biała kartka, której symbolika jest jasna i oczywista. Kartka, którą można wypełnić pięknym lub nichlujnym pismem, którą można wypełnić ważnymi słowami lub nabazgrać jakieś słowa od tak.
Cholernie proste przesłanie. Do czego można ją porównać?? ;)
Na domiar złego, jego wymowa jest większa, bo to kartka "na brudno", już kiedyś z jednej strony zapisana, a jednak ... nie wyrzucona.
Wracam do ogarnięcia karteczek z ważnymi literkami i paroma cyferkami.
czwartek, 10 listopada 2011
Żółte karteczki i biała kartka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz