poniedziałek, 14 grudnia 2009

Jeżeli coś bardzo kochasz, wypuść to z rąk, jeśli nie wróci - to nie należało do Ciebie.

Ostatniego Przyjaciela traci się tylko raz w życiu.

To był trudny rok. Najtrudniejszy w moim dotychczasowym życiu. To w tym roku straciłem w zasadzie nadzieję w wielu sprawach. To w tym roku tak naprawdę straciłem do końca moich przyjaciół, choć straciłem ich wcześniej, a tym roku dopiero tak naprawdę uświadomili mi to swoimi słowami lub czynami, że nie ma już odwrotu.

Wiarę w Boga straciłem już dawno, to był jedyny przyjaciel do tej pory z którym to ja się sam rozstałem.

Dzisiaj 14 grudnia 2009 skończyłem najgłębszą relację w moim życiu z najbliższą mi osobą. Nie przejęła się zbytnio tym faktem - dłuuuga cisza trwała. nigdy się nie dowiem co naprawdę w Niej w tej chwili siedziało, choć czułem jakby jej wielki głaz spadł z serca i pewnie w końcu spokój zagości w jej życiu. Ja wiem, że zawsze będę ją kochał, szanował i będę jej przyjacielem. Już tęsknię za Nią. Wiem, że nie zadzwoni, nie powie, że jednak zależy, nie będzie po mnie płakać zbytnio. Nie będzie musiała się już denerwować tym, że się o nią troszczę i przejmuje, jak jej mama. Przepłynie spokojnie dalej. Może ja kiedyś też tak będę umiał. Ale to melodia przyszłości.

Straciłem swoją pasję, już nie zagram raczej w piłkę w żadnej drużynie. Powinienem od lat wiedzieć, że jestem denny i nie nadaje się do tego sportu. Ale czasem człowiek bardzo czegoś chce albo potrzebuje. Piłka dała mi wiele, szczególnie jak byłem mały. Była moim lekarstwem, była moją pasją i sposobem na życie. Teraz jest sposobem na spędzenie regularnie we wtorkowe wieczory 1,5 godziny na kopaniu w piłkę na hali.

Straciłem wiarę w ludzi, myślałem, że to co na zewnątrz to w środku. Ale dałem się podejść. Myślałem, że jak będę dobry dla ludzi to będą mnie lubić. Myślałem że jak będę ich szanował to oni się zdziwią. Teraz też taki będę, tak zostałem wychowany, ale już nie będę oczekiwał, że za to jaki jestem i jak postępuje zostanę doceniony.

Straciłem w tym roku wiele nadziei. Mimo to podnoszę się z łóżka i żyję, choć to życie jest brutalne i przykre.

Ostatniego Przyjaciela traci się tylko raz w życiu.

Co mi pozostało?
Rodzina, która mimo tego że nie wie co się ze mną dzieje, kocha mnie i nigdy nie wyprze się mnie.
Samotność, już nigdy nie odejdzie i mogę mieć górę znajomych, setki kochanek, żon i partnerek, to już zawsze będę samotny. Ze sobą sam na sam. Miałem w życiu kilka wspaniałych relacji, walczyłem o nie latami, ale teraz już wiem po tylu latach że "Jeżeli coś bardzo kochasz, wypuść to z rąk, jeśli nie wróci - to nie należało do Ciebie.".
Jak narazie to wracała tylko SAMOTNOŚĆ.
Dotąd wracała tylko SAMOTNOŚĆ.
Tylko SAMOTNOŚĆ.
I wróciła na zawsze, mimo że z milionem ludzi porozmawiam w swoim życiu, będę miał znajomych, może partnerki, wszystko będzie jednak takie miałkie, ale teraz już wiem, że tak właśnie relacje są najlepsze dla człowieka.


"Może w nocy w całość ułożą się fragmenty
Może, kto wie, na razie piję kawę, palę skręty
Znasz to uczucie być samemu? znasz, nic nie boli
Wystarczy zwalczyć tylko swój strach
Oswoić duchy, by broiły tylko w snach
I iść przed siebie, świat nie zapłacze gdy się poddasz
Puste pokoje wciąż są puste, co z tego
Wciąż uśmiech mimo, że w tonacji e-mol
Nie umiem się skarżyć i nie chcę o coś prosić
Cisza, myślę o niej, piję kawę, palę papierosy"
Hotel Savoy

PS
Droga Aniu, ciągle będę wracał do tego co było i żałował, że tak się stało zarówno z naszą Miłością jak i z Przyjaźnią.

Mam ochotę zapalić.

Brak komentarzy: