środa, 9 grudnia 2009

Vicodin




Chciałoby się wykrzyczeć złość
Chciałbym wykrzyczeć mą złość

Opętanie niebotycznie głośną muzyką
Krzyki i wrzaski jak jedno piekielne ognisko
Moje uszy nie odpadają
Moje uszy pragną tego lekarstwa

Podupadł duch mój
Zaraz klęknę i podniosę go z gówna znów
Podniosę go znów

Lecz ile razy można?
Ile razy można?
Niech powie ten kto choć udaje że druh

Nie jestem pesymistą! Słyszycie?!?!
Jestem pieprzonym optymistą bo ciągle żyję tu
Podnoszę z ziemi swój trud
Chodzę do świątyni po życie
Kocham ludzi i pomagam im
Urywam cenne sekundy pięknego istnienia
By mieć siłę odgównić się znów
Raz po raz
Tydzień po tygodniu

Brak komentarzy: