sobota, 7 września 2013

Premierze jak żyć?

W zasadzie to już mi się nie chce zaczynać na nowo. W zasadzie to nic mi się nie chce. Nie widzę w tym wszystkim sensu.

To nic groźnego dla mojego "życia", jednak wszystko co groźne dla mojego zdrowia i dla mojej psychiki. Moje życie i psychika nie pasują do moich aspiracji, społeczeństwo nie pasuje do moich zasad.

Najgorsze jest to, że ja się już do tego wszystkiego przyzwyczaiłem. To wszystko jest jak pierdolona esencja mnie. Zapętliłem się w tym wszystkim, a ten cały bagaż doświadczeń, nie pozwala mi wyjść z tej pętli, w żadnym znanym mi kierunku. Ani ku górze mnie psychika nie puszcza, ku dołowi nie pójdę bo mnie czasem życie nawet cieszy.

Nie za bardzo mam, jednak, potrzebę by żyć tak dzień w dzień. Nie wiem jaki jest w tym sens. Oczywiście nie zamierzam też kończyć z tym wszystkim, bo a nóż widelec coś się zmieni. A nóż widelec ja się zmienię?! Z jednej z drugiej strony frajerstwo.

Czasem tęsknię za powrotem do tzw. pracy bez aspiracji. Do pracy w której nie musisz wiele potrafić, nie pójdziesz wyżej, a w pracy i po pracy nie wypada nawet o niej myśleć. No i wtedy były tylko jeden problem - chcieć coś więcej, czegoś innego. Życie...

Najbardziej uśmiecham się do tego, że ja znam w swojej materii wszystkie pytania i odpowiedzi, są analizy, są sposoby i rady. Ja to wszystko wiem. Ja to wszystko mam.
I w zasadzie nikt nie jest stanie powiedzieć mi czegoś co nie wiem, albo dać radę, która by była lepsza od rad i taktyk mi już dobrze znanych.

Życie z nogą jednocześnie na hamulcu i gazie, jest cholernie upierdliwe. Podróż trwa, a sprzęgło chyba jest magiczne...

Brak komentarzy: