Minął rok. Coraz trudniej mi wykrzesać z siebie nutkę optymizmu tak na co dzień. Coraz trudniej uwierzyć w to, że ludzie są z natury rzeczy dobrzy i uczciwi.
Wychodzi na to, że po kolejnym roku, nie stoję już w miejscu - ja się cofam. Tak naprawdę nie wiem po co tu jestem i w tak nie wielu chwilach czuję się naprawdę kimś.
Ciągle zastanawiam się "Po co?". Po co to wszystko, dlaczego się starać, skoro ciągle wszystko to kupa. Wszystko przychodzi z trudem, a i tak, większość rzeczy się nie udaje.
Minął rok, a prawie wszystkie dobre momenty w tym roku były związane albo ze spotkaniami rodzinnymi, albo z jazdą motocyklem. Oczywiście, cieszę się, że to wszystko w tym roku było, ale to jednak dalej mało by łaknąć życia, by czuć satysfakcję, by mniej przesypiać życia, a więcej do doznawać, dosiadać.
Wiara, to nigdy nie jest coś niewyczerpanego. Wiara, jako pojęcie ogólne, może mieć różne fazy i natężenia. Trudno jest całkowicie utracić wiarę, ale czasem nie wystarcza ona na długo. Tak jak paroletnia baterii laptopa, może wystarczać tylko na chwilkę. I jak żyć, Panie Premierze?... kiedy energii nie starcza na wiele....
piątek, 27 grudnia 2013
Give me a reason
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz